A to był zwykły dzień

Taki jak każdy inny. Człowiek pojechał do pracy zostawił samochód, i zaczął swoją prace.
I tak jak to bywa w życiu znalazł się zaraz ktoś, kto wszystko miał gdzieś, włącznie z odpowiedzialności za zdrowie i życie innych . Podczas manewru zawracania, wykonanego tak umiejętnie, że pewnie wielbłądem na pustyni by wyszło lepiej. Manewr był tak świetny jak poziom umiejętności kierowcy, który zmusił tym innych na drodze do nagłego hamowania, a podczas tego drugiego, pojazd jadący przepisowe 50 km/h staranował samochód Kasi. Jak widać po zdjęciach na pewno jechał te 50 km/h bo przecież uszkodzenia są leciutkie....
1 moment, spowodował, że ktoś mógł zginąć, na szczęście w tym przypadku kierowca załatwił 2 samochody innym ludziom i miał gdzieś to jak będą sobie bez nich radzić w życiu. Jego samochód nie ucierpiał wcale. Twarz kierowcy też raczej nie wyrażała żadnej skruchy, bo żeby było śmieszniej to zamiast ponieść odpowiedzialność postanowił się wykpić z odszkodowania z własnego OC.
Policja była innego zdania.
Kasia jest bez samochodu, a samochód dziś to jak nogi.