indiana jones pedełów od Elki

Koniec dnia zawsze kończy się tak samo, nic nie pamiętam z całości a zlepienie tego podczas zjedzenia czegoś kończy się tym, że zostaje tylko zaśnięcie w pozycjach różnych. A można by pisać non stop a i sam Sienkiewicz by mógł się uczyć o tym jak pisać powieści o głupocie na drodze i samo zagładzie gatunku ludzkiego. Ale po co ? Caly czas jedno i to samo, przyzwyczaiłem się już do tego, że tłumacząc komuś tam zasady przy lewoskrętach, muszę patrzeć jeszcze czy jakiś klient zdąży zauważyć swój znak ustąp, czy też blask zielonego zaćmił mu mózg a raczej jego resztki. .Co więcej okazuję się, że pomimo, że prawie się mi wbił w samochód to oczywiście wina moja nie jego bo nie i już a nie mam zwykle jak wyjść na środku drogi żeby mu pokazać ,że ten trójkącik to jest do niego a nie do pociągów. Pociąg można mieć do różnych rzeczy ja mam pociąg do tego ,że trzeba dbać o kondycję, doszedłem do tego podczas gdy jedna z adeptek sztuki kierowania postanowiła ruszyć samochodem jak z niego wysiadałem. Pomysł świetny realizacja również udana. Wina moja, po co wysiadałem, mogłem sobie w spokoju siedzieć w środku. Jak już jesteśmy w środku to nie wiem jak to jest ale ten środek ma różne pojęcia  się okazuję, podczas ćwiczeń na pasie ruchu ( tunel) środek jest osiągalny bez problemu, na egzaminie środek kojarzy się raczej z tym jak szybko środkiem wjechać w pachołek. Ot taka sposobność odmian zdawania egzaminu.  Rano odkryłem cudną rzecz na osiedlach w Kozach wsi pięknej naszej, Pojawiły się słupki a na nich znak informujący, że miejsce przy krawężniku to parking jest, i tylko tam parkować można, mieszkańcy jednak widzę pokazali, że to znak się myli. Już nie mówiąc o tym, że parking jest uroczo ustawiony w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania czyli coś jakby go tam nie mogło być. Ważna sprawa te parkingi w ogóle tak jakby kogoś to obchodziło gdzie samochód stoi lub nie. W centrum jest zakaz na zakazie zakazem podpierany i co ? I nic kompletnie nic sztuka dla sztuki stawiania sobie samemu niepotrzebnych urojeń.
Nikomu się nie chcę pisać bo coś chyba nudno jedno i to samo : Wsiadłem do samochodu rano jak zwykle był korek i nic się nie działo, nie wyprzedzili mnie bo nie mieli jak, lewy pas zniknął. Mnie za to wyprzedzają cały czas i dobre przecież takiemu kursantowi dobrze zrobi jak się trochę zestresuje i zobaczy że gdy my wyprzedzamy ( na Krakowskiej ) to nas wyprzedzić się też da. Magiczna moc świateł w Kozach przyciąga wszystkich aby stali tam szybciej od innych. A i przecież opowiadać mógłbym cały czas co kto kiedy i czemu bo jam jest jak Indiana Jonas ino nie mam bata a pedały , i kapelusza brak jest tylko kawa w ręce i cierpliwość do zadawanych pytań i wykonywanych manewrów na drodze wszelakich.
Indiana Jonas i Świeżynki czyli przygód kilka na pierwszych jazdach kursu nowego. A kurs nowy to zawsze nowe wyzwania, czyli ruszamy, nie ruszamy, ruszamy stop ruszamy nie ruszamy gdzie jest lewo ? I tak w nieskończoność. Po całym dniu mówienia tego samego człowiek wsiada w samochód i zastanawia się czy to w prawo to jednak jest w prawo i przez pomyłkę jedzie w drugą stronę co mści się tym, że się stoi 10 min na skrzyżowaniu. 2 motocykle przez centrum Kóz przemykają co najmniej setką - no tak bezpiecznie, szybko i gładko.  I nie wyjadę, bo za każdym razem jakiś mózg zastawi ten wyjazd z pod poczty. A jakby tak to jemu zastawić to by piana z ust leciała. No i dobrze, że tylu ludzi tak świruje na drodze, i że pokazać można ich debilizm na żywo. Może to zostanie w głowach, czegoś ludzi nauczy w ich życiu kierowcy. Bo tych co nie wiedzą jeszcze to Świeżynki jeżdżą teraz a jak to one lubią robić ciekawe rzeczy, zachowaj odstęp odległość albo lepiej jedz gdzieś z daleka.


Na koniec dnia i tak nie pamiętam nic, i może to i dobrze bo przecież jutro i tak to samo dzień za dniem.....