Poprzednie życie.

Kiedyś dawno temu jak jeszcze żyłem w innym życiu w co głęboko wierze, że się dzieje, też prowadziłem naukę jazdy, tyle że na koniu. Znaczy się wierzchem. No i te same problemy były bo to trzeba było od króla kawałek łąki wydzierżawić, a to od miejscowej gildii handlowej jakieś lokale do szkoleń. I no oczywiście pieczęć szeryfa lokalnego, że w ogóle mogę takie coś czynić na ziemiach królewskich. Czasy ciężkie były, ludzie nie mieli ani na konia ani na owies, bo się gildia kupiecka bawiła obcymi dukatami i leciutki kryzys nastąpił. A, że kryzys to i ze mnie podatki i daninę ściągali. Szkolenia były na pewnych wierzchowcach różnych typów, był i siwek i kasztanek i jeszcze całkiem taki biały jeden. No i nawet Żubrową chorągiew mieliśmy. Niestety z tym polem do ćwiczeń w ruszaniu oraz cwałowaniu był mały problem o jeszcze wtedy nie było płotów takich ładnych jak teraz i przestrzeń otwarta pozostała. No i oczywiście ludność okoliczna korzystała, no bo co by nie, łąka jak łąka, tyle, że tą trawę na łące to już mieli gdzieś, w końcu to nie ich. Ale czasy też inne były, jak tak przy którymś okazyji, się takiego delikwenta spotkało, a jeszcze jakiś nawóz koń zostawił na dzierżawionym terenie to reakcja była natychmiastowa. Taki Dratewko jak dostał w łeb, to wiedział, że następnym razem również zaboli. Nawet znachor miejscowy od siedmiu boleści myślał, że mu wszystko wolną, i zakończył ten typ rozumowania po tym jak mu się miecz w nogę wbił. Ba nawet jak już tabliczka wisiała, że teren przeznaczony do szkoleń, w jeździectwie wyczynowym, dalej amatorzy się zjawiali. Bo oni też chcą a nie mają gdzie, ale już po własnej łące to nie mogą, a po tej królewskiej nie bardzo bo szeryf straszy lochem na 30 dni. Zwykle pomachanie mieczykiem, i jakiś mały strzał z kuszy w 4 litery skutkował.
A teraz? Trzeba jechać, dzień dobry powiedzieć, tabliczkę przeczytać samemu na głos bo nie umieją, a to dziwne bo uczeni ludzie niby. I jeszcze na to wszystko, okazuję się, że to ja jestem świnia. Oczywiście nie wszyscy tacy są, spotkać można przemiłych ludzi, którzy normalną kulturalną rozmową na poziomie pokazują swoją klasę. No cóż miecz niby dalej mam, ale chyba tylko do świecenia w ciemnościach. Zdecydowanie chyba muszę walczyć słowem.