Czyli Federalne biuro Żubra, bo gdzież można być w niedzielny poranek jak nie tu. Tak wiem w wozie. Coś chyba wszyscy na wsi uznali, że swoje życie spędzam w samochodzie i wchodząc do biura zwykle pada szyderczo z ust "A Ty co tak nie jeździsz ? " Śmieszne, normalnie śmieszne. Ludzi jest tyle, że mogę jeździć na okrągło, problem w tym, że nie każdy we, że taki Pan instruktor może tylko pracować w samochodzie 8 godzin dziennie. Co ma mu zapewnić pewien komfort psychiczny aby nie czuł zmęczenia, i wypalenia zawodowego. A w sumie to mogę pracować dziennie tylko 12 godzin, czyli 8 godzin brum brum i 4 godziny paplu paplu. Ktoś to wymyślił niezwykle mądrze, bo przecież taki zmęczony instruktor nie panuję nad szkoleniem, a przecież każdy wie, żę szkolenie odbywa się w ruchu drogowym w istnym stadzie Velociraptorów biegnących zamordować jakąś świnie, czyli wśród innych kierowców po prostu. To też taki instruktor powinien wypoczywać, nie denerwować być oazą spokoju. Okazuje się, że ta robota jest uznawana za jeden z bardziej wymagających zawodów jeśli chodzi o odporność psychiczną, natomiast nie uznano go za zawód gdzie praca jest wykonywana w warunkach szkodliwych, czyli w skrócie daleko nam do nauczycieli pracujących z młodzieżą i dziećmi. Nauczyciel ma kartę naucizyciela, instruktor tylko przesrane jak za dużo pracuje.
Cały system szkolenia i egzaminowania jest dziurawy, i tak było jest i będzie. Odpowiedz na pytanie dlaczego jest prosta : Kasa Kasa Kasa. Przecież każdemu zależy na tym, żeby coś zarobić, interes musi być dochodowy, a dochodowy jest wtedy kiedy się ma klientów, a klientów ma się wtedy kiedy robi się to co sobie klient życzy a nie to czego sobie życzyć nie chce. Problem ? Owszem. Z jednej strony nacisk na dobre szkolenie i spychanie winy na instruktorów za to jak szkolą, z drugiej problem wynikający z rentowności prowadzenia OSK. Wyobraźcie sobie, że musicie dokupić sobie 5 godzin, bo niestety okazało się, że nie udało się Wam zdać już 3 razy egzaminu. Dla Was to 200 Pln opłaty. Dużo ? Owszem dużo, całkiem sporo jak za 5 godzin mojej pracy pomyślicie, ten chłop to ma dochód. Nic bardziej mylnego.
40 pln
minus koszt pracy instruktora 12 pln za godzinę + 19 % podatku + zusy itp = 18 pln (około)
koszt paliwa za godzinę jazdy to około - 7 pln
koszt amortyzacji pojazdu, opłata za leasing itp - 5 pln
zostaje 10 pln od których trzeba zapłacić podatek dochodowy 19 %
zostaje 8 pln dochodu
Teraz już nie wygląda to tak różowo nie ? Podobają mi się właśnie rozmowy ze znajomymi, którzy tak strasznie zazdroszczą jaki to musi być świetny interes, a tak bardzo się mylą. Nie biorąc pod uwagę całości czynników zawsze przegapimy jak wygląda obrazek w całości. I to tylko przykład jest, ale odnosi się do całości postrzegania w naszym życiu. Morał z tego prosty płynie rozważ rację każdej strony, i dowiedz się wszystkiego zanim wypowiesz coś na głos, do tej pory lepiej milcz, plotki i sianie defetyzmu i tak jest za bardzo rozwinięte w tym kraju. To mógłby być główny towar na eksport właściwie.
Wracając do temu szkolenia, niestety prawda jest przykra, powszechność poruszania się pojazdem jest tak duża, że trudno komuś odmówić nauki jazdy, nauczy się każdy lepiej gorzej, ale egzamin zda i będzie jeździć. Problem jst innej natury, czy jako instruktor mam prawo odmawiać komuś i wybijać z głowy jeżdżenia samochodem jak doskonale zdaje sobie sprawę, że nad obecnymi kierowcami nikt nie panuję ? Odpowiedzcie sobie na pytanie sami, w oparciu o wszystkich znajomych, czy komukolwiek zależało na tym żeby rozwinąć swoje umiejętności po otrzymaniu prawa jazdy? Ktokolwiek ?
Więc z przykrością stwierdzam, że skoro nie ma takiej potrzeby, i nikt takiej potrzeby nie widzi, to ja jestem od tego, żeby nauczyć podstaw, przygotować do egzaminu, i częściowo do poruszania się po drogach. A potem i tak każdy płynie swoją drogą w niezmierzony świat polskiego automobilizmu.
W niedzielny poranek życzę aby słońce świeciło niezmiernie cały dzień, bo chyba już każdy ma dość tej zimy.
Ale opon jeszcze nie zmieniajcie ;) )))
Miłego dnia :)