Prawo jazdy z Ukrainy - problem czytelniczki
Autor: Adminpp / dodano: 23.02.2011 - 11:18
Do naszej redakcji napisała czytelniczka, do której zgłosiła się prokuratura w sprawie jej prawa jazdy wydanego na Ukrainie. Oto ten list:
Moja sytuacja wygląda tak, że mam prawo jazdy 2 lata temu wydane na Ukrainie Wymieniłam je zaraz i bez problemu jeździłam bezkolizyjnie od 2 lat. Teraz mam wezwanie na prokuraturę. Mam na nie stosowne dokumenty z nauki jazdy i egzaminu. Moje prawo jazdy zostało na pewno zaraz sprawdzone czy jestem w ich rejestrze bo inaczej zaraz oddaliby sprawę do policji. Teraz szukają po tej aferze na Podhalu i szarpią każdego kto ma podobne prawo jazdy.
Mam grupę inwalidzką od prawie 2 lat na silną depresję lękową. Jestem cały czas na silnych lekach. Nie ukrywam, że mój stan psychiczny po tym wezwaniu uległ całkowitemu rozstrojowi.
Na Ukrainę pojechałam sama, do Medyki zawiózł mnie mąż, tam po przekroczeniu granicy czekał na mnie syn zaprzyjaźnionych znajomych z Ukrainy, z którymi kiedyś pracowałam w gospodarstwie ogrodniczym. Nie mam już z nimi kontaktu. Nie znam nawet ich nazwiska . Po noclegu w hotelu od rana czekał na mnie we Lwowie syn znajomych Pokierował mnie do auto szkoły, która dalej pokierowała sprawą. Zrobiłam tam egzamin teoretyczny i praktyczny We Lwowie byłam 2 razy, raz z nim, a na egzaminu pojechałam już sama Na egzaminie był obecny tłumacz przysięgły. Sęk w tym, że mam tylko na potwierdzenie tego faktu dokumenty ukraińskie (które dzięki Bogu zachowałam). Paszportu szukałam w domu i nie mogę go znaleźć. Czy prokuratura może sama to sprawdzić jak długo tam byłam 2 lata wstecz? Boje się, że będą chcieli mi je zabrać. Na pewno nie byłam tam tyle, ile wymagał tego cały kurs. Wzięłam przetłumaczony kurs z naszej polskiej auto szkoły i kierownik tamtejszej skrócił mi ten kurs.
Za auto szkołę zapłaciłam 3000 hrywien, a za egzamin zapłaciłam 400. Nie dawałam żadnych dolarów jak opisują to na forach. Zresztą bałabym się korzystać z usług pośredników. Wszystko dokładnie sprawdziłam, aby działać „na legalu”. Czy mogę mieć z tego tytułu nieprzyjemności?
Tu należy dodać że nasza czytelniczka odbyła w kraju kurs nauki jazdy w pełnym wymiarze i dwukrotnie nie zaliczyła egzaminu państwowego w WORD. Była po tym fakcie zrezygnowana. Z pomocą przyszli jej znajomi z Ukrainy i pomogli załatwić sprawę na miejscu. Niestety nie wszystko było do końca legalne.
Co prawda czytelniczka przedstawiła na Ukrainie przetłumaczone zaświadczenie z polskiej szkoły jazdy, ale nie przebywała u naszych sąsiadów wymaganych 185 dni. Meldunek „załatwiony” przez ukraińską szkołę jazdy mógł być antydatowany, a odpowiedni urzędnicy wydali adekwatną do przedstawionej dokumentacji decyzję administracyjną. Przypadek naszej czytelniczki różni się od wielu innych „z ogłoszenia” tym, że została wprowadzona w błąd przez swoich znajomych. Pani, która nie ujawnia swojego nazwiska, zadała sobie nawet trud przetłumaczenia dokumentów z polskiej szkoły jazdy, co tak naprawdę nie miało znaczenia. Nasza czytelniczka na miejscu odbyła także badania lekarskie oraz podeszła do zupełnie normalnego egzaminu na prawo jazdy – oczywiście ukraiński jest łatwiejszy od naszego.
Sprawa jest w zasadzie łatwa do udowodnienia przez prokuraturę. Wystarczy, że śledczy sprawdzą ile razy nasza czytelniczka przekraczała granice z Ukrainą i ile dni tam spędziła. Jeżeli okaże się, że nie przerywała na terenie tego kraju minimum 185 dni w roku kalendarzowym, to jej prawo jazdy może być uznane za uzyskane bez spełnienia podstawowych wymogów formalnych, a prokuratura może wszcząć działania mające na celu cofnięcie decyzji administracyjnej. To jednak nie jest takie proste. Ostatecznie o losie naszej czytelniczki zadecyduje sąd.
Warto w tym miejscu zatrzymać się na chwilkę przy chorobie naszej czytelniczki. Depresja lękowa, nawet silna, wbrew obiegowej opinii nie dyskwalifikuje cierpiącej na nią osoby jako kierowcy. Tak naprawdę, wszystko zależy od leczenia. Jeżeli leki są przyjmowane regularnie, to objawy zupełnie ustają, a leczona osoba może normalnie funkcjonować, nawet jako kierowca. Wszystko zależy też od zastosowanych leków, ponieważ niektóre z nich (np. prozac) nie pozwalają na kierowanie pojazdu pod ich wpływem – w znacznym stopniu upośledzają sprawność psychofizyczną. Obecnie jednak znaczna część leków antydepresyjnych może być stosowana nawet przez kierowców.
Moja sytuacja wygląda tak, że mam prawo jazdy 2 lata temu wydane na Ukrainie Wymieniłam je zaraz i bez problemu jeździłam bezkolizyjnie od 2 lat. Teraz mam wezwanie na prokuraturę. Mam na nie stosowne dokumenty z nauki jazdy i egzaminu. Moje prawo jazdy zostało na pewno zaraz sprawdzone czy jestem w ich rejestrze bo inaczej zaraz oddaliby sprawę do policji. Teraz szukają po tej aferze na Podhalu i szarpią każdego kto ma podobne prawo jazdy.
Mam grupę inwalidzką od prawie 2 lat na silną depresję lękową. Jestem cały czas na silnych lekach. Nie ukrywam, że mój stan psychiczny po tym wezwaniu uległ całkowitemu rozstrojowi.
Na Ukrainę pojechałam sama, do Medyki zawiózł mnie mąż, tam po przekroczeniu granicy czekał na mnie syn zaprzyjaźnionych znajomych z Ukrainy, z którymi kiedyś pracowałam w gospodarstwie ogrodniczym. Nie mam już z nimi kontaktu. Nie znam nawet ich nazwiska . Po noclegu w hotelu od rana czekał na mnie we Lwowie syn znajomych Pokierował mnie do auto szkoły, która dalej pokierowała sprawą. Zrobiłam tam egzamin teoretyczny i praktyczny We Lwowie byłam 2 razy, raz z nim, a na egzaminu pojechałam już sama Na egzaminie był obecny tłumacz przysięgły. Sęk w tym, że mam tylko na potwierdzenie tego faktu dokumenty ukraińskie (które dzięki Bogu zachowałam). Paszportu szukałam w domu i nie mogę go znaleźć. Czy prokuratura może sama to sprawdzić jak długo tam byłam 2 lata wstecz? Boje się, że będą chcieli mi je zabrać. Na pewno nie byłam tam tyle, ile wymagał tego cały kurs. Wzięłam przetłumaczony kurs z naszej polskiej auto szkoły i kierownik tamtejszej skrócił mi ten kurs.
Za auto szkołę zapłaciłam 3000 hrywien, a za egzamin zapłaciłam 400. Nie dawałam żadnych dolarów jak opisują to na forach. Zresztą bałabym się korzystać z usług pośredników. Wszystko dokładnie sprawdziłam, aby działać „na legalu”. Czy mogę mieć z tego tytułu nieprzyjemności?
Tu należy dodać że nasza czytelniczka odbyła w kraju kurs nauki jazdy w pełnym wymiarze i dwukrotnie nie zaliczyła egzaminu państwowego w WORD. Była po tym fakcie zrezygnowana. Z pomocą przyszli jej znajomi z Ukrainy i pomogli załatwić sprawę na miejscu. Niestety nie wszystko było do końca legalne.
Co prawda czytelniczka przedstawiła na Ukrainie przetłumaczone zaświadczenie z polskiej szkoły jazdy, ale nie przebywała u naszych sąsiadów wymaganych 185 dni. Meldunek „załatwiony” przez ukraińską szkołę jazdy mógł być antydatowany, a odpowiedni urzędnicy wydali adekwatną do przedstawionej dokumentacji decyzję administracyjną. Przypadek naszej czytelniczki różni się od wielu innych „z ogłoszenia” tym, że została wprowadzona w błąd przez swoich znajomych. Pani, która nie ujawnia swojego nazwiska, zadała sobie nawet trud przetłumaczenia dokumentów z polskiej szkoły jazdy, co tak naprawdę nie miało znaczenia. Nasza czytelniczka na miejscu odbyła także badania lekarskie oraz podeszła do zupełnie normalnego egzaminu na prawo jazdy – oczywiście ukraiński jest łatwiejszy od naszego.
Sprawa jest w zasadzie łatwa do udowodnienia przez prokuraturę. Wystarczy, że śledczy sprawdzą ile razy nasza czytelniczka przekraczała granice z Ukrainą i ile dni tam spędziła. Jeżeli okaże się, że nie przerywała na terenie tego kraju minimum 185 dni w roku kalendarzowym, to jej prawo jazdy może być uznane za uzyskane bez spełnienia podstawowych wymogów formalnych, a prokuratura może wszcząć działania mające na celu cofnięcie decyzji administracyjnej. To jednak nie jest takie proste. Ostatecznie o losie naszej czytelniczki zadecyduje sąd.
Warto w tym miejscu zatrzymać się na chwilkę przy chorobie naszej czytelniczki. Depresja lękowa, nawet silna, wbrew obiegowej opinii nie dyskwalifikuje cierpiącej na nią osoby jako kierowcy. Tak naprawdę, wszystko zależy od leczenia. Jeżeli leki są przyjmowane regularnie, to objawy zupełnie ustają, a leczona osoba może normalnie funkcjonować, nawet jako kierowca. Wszystko zależy też od zastosowanych leków, ponieważ niektóre z nich (np. prozac) nie pozwalają na kierowanie pojazdu pod ich wpływem – w znacznym stopniu upośledzają sprawność psychofizyczną. Obecnie jednak znaczna część leków antydepresyjnych może być stosowana nawet przez kierowców.
źródło - http://portalnaukijazdy.pl/pl/news/dyzury-ekspertow/prawo-jazdy-z-ukrainy-problem-czytelniczki-1787
No tak masz problem, depresja lękowa czyli boisz się bóg wie czego i jedziesz załatwić prawo jazdy na Ukrainę. Ktoś tu ma coś z głową.. pewnie ja....