Witajcie.
Niestety cały tydzień nie udało się napisać nic ciekawego, co nie znaczy, że nic takiego się nie działo. Mnoga liczba pisarzy tego bloga też nie dała rady, bo zajęci byli przygotowaniem się do jakże uroczego deszczowego weekendu majowego, zresztą jak każdy w tej czasoprzestrzeni. Moja pamięć jest bardzo dobra, tylko nie do tego co trzeba, więc parę rzeczy może się okazać ,że pominę. No to go blblblbelbebleblebebebelblbbbzzzzzzzzzzzeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee i sru jesteśmy we wtorek 26. kwietnia roku pańskiego, i niestety dalej w ten sam piekny kraj jak mawiał Zulu Gula.
Po porannym odnalezieniu własnej świadomości, bez której w głowie śpi się zdecydowanie lepiej, okazało się, że jest już 4 rano, a nikt z kursantów nie przejawia aż takich problemów z bezsennością to na jazdy musiałem trochę poczekać. Trochę to znaczy do 7, bo przecież kawę można równie dobrze pić w biurze, a nie że w kuchni, w pokoju, na dachu czy jak kto tam woli. Nigdy nie mogę się zdecydować co za radio rano włączyć, albo msza, i rozważania kto komu zabrał jakąś tablicę, albo informacje kto kiedy się zabił poprzez święta Wielkiej Nocy. Podobno to były święta przebaczania więc duża część kierowców postanowiła to sprawdzić w jakże sprytny sposób. Spożyli oni alkohol, czyli rzecz boską bo przecież jeśli nie chciałby Stwórca żeby ktoś to pił to by go nie tworzył. I pod wpływem owej ambrozji postanowili się "przejechać" wozami, eksperyment polegał na tym, że mając na uwadze wyżej wymienione święta, chcieli sprawdzić, czy panowie policjanci im wybaczą to zachowanie. Okazało się, że gliny były nieświąteczne wcale - pogańskie świnie. Ale, widocznie część jednak jakoś przejechała bo tylko ponad 1000 kierowców przekonało się, że nawet na święta nie ma przebaczenia dla szatańskich sztuczek i pomysłów. To wszystko dowiedziałem się w radiu, trochę inaczej to podawali, ale przesłanie podobne. Tak wiecie ER EM FFF em em, ta da da " Ponad tysiąc kierowców zatrzymano podczas świąt wielkiej nocy" jakby to był powód do dumy jakieś, nad tą informacją nie ma jakieś zadumy czy choćby słowa potępienia, więc to wygląda tylko jak działanie jakieś siły przyrody, i przyjęcie do porządku dziennego. Tak święta są od tego żeby się opić i wsiąść do samochodu w tym roku na tę okoliczność tylu i tylu - Zwycięzcą GRATULUJEMY.
Stop, bym znowu zapomniał ,że to ja mam pierwszeństwo o którym nikt inny nie wie, i przez parę sekund się waham czy nie wyjechać tam komuś, z uśmiechem na twarzy. E nie może miał ciężkie święta po co będę mu psuć ta jego nieświadomość.
Jazdy tego dnia przebiegały całkiem dobrze, a po 8 godzinach w samochodzie miały być wykłady z pierwszej pomocy i panią od pomocy psychologicznej dla kierowców. I właściwie to chyba nie było nic ciekawego przez cały dzień, oprócz takich tam zwykłych co się w ruchu drogowym zdarzają zawsze.
We wtorek były egzaminy, i zawsze jak ktoś zdaję to jest oczekiwanie na wieści jak poszło itd. Niestety lipa, Rafała załatwił inny kierowca, który uznał, że przecież można nie ustąpić pierwszeństwa L ce, a druga osoba poległa na placu, tracąc orientację całkowicie pomiędzy magicznymi tyczkami - STRES.
Syndrom Trwałej Reakcji Egzaminu Samochodowego.
Fajnie, że ludzie którzy się uczą jeździć, widzą całą tą histerie wrogości i agresji na drodze i być może będą pamiętać gdzie jechać można szybko a gdzie nie i będą mieć głęboki szacunek do tego, że ich umiejętności jeszcze długo będą małe, żeby jeździć szybko w miejscach gdzie się nie powinno w co wierzymy, choć czasem mi ktoś udowodni jak bardzo się mylę.
W środę , rano wszystko wygląda tak samo, natomiast akurat ta 4 rano dzień wcześniej daje się odczuć w dniu, gdzie jest na 7 do pracy a organizm mówi śpij, że spij. Trudno się mówi się wstaje i już., obecnie jeździmy z kursem który zaczyna jazdy praktyczne i paroma osobami które szlifują się jeszcze. Więc jest cały przekrój, umiejętności, nerwów, stresu. Dobrze, że widzi się swoje postępy, i dobrze jak widzi się ,że ich nie ma. Spokojnie wkrótce będą, zwykłem mówić po zakończonych jazdach gdy omawia się jazdy i popełnione błędy. Środa jest już jakaś spokojniejsza, barbarzyńcy w swoich maszynach już nie trąbią wściekle na siebie, i kursanci jacyś mniej nerwowi. Oprócz kursanta rano, który jak zwykle pomylił parę razy kierunki, przynajmniej się z tego śmieje, a ja muszę się dodatkowo skupiać ,żebym widział gdzie właściwie ma chłop zamiar jechać . Oprócz uwagi poświęconej osobie szkolonej, trzeba patrzyć, czy nie wyprzedza mnie jakiś easy raider na Krakowskiej, na 3 go. Cóż ktoś go musi uratować, skoro sam chce się zabić...
W środku dnia przyszedł kursant zdać teorię, zrobił tylko 13 błędów, nie wiem jak on przeżył jazdy praktyczne i my też nie wiem jak... Uczyłeś się ? Tak wczoraj. Bez Komentarza.
Koniec dnia wieczorem, skończył się tym, że trzeba było sobie sprzęt z placu pozbierać, uprzejmie informując ludzi uczących się jeździć, że niestety nie można. A gdzie można ? pada jak zwykle pytanie. No w OSK, nie boi się Pani konsekwencji ? Nie pada odpowiedz. No cóż nie ma to jak rodzic uczący poszanowania przepisów i znaków kogoś kto się przygotowuje do egzaminu, a potem zdziwienie, że nie może zdać.
Pan w maluszku śmigający po placu obszernymi kółkami nic nie robił sobie z dzieci na rolkach, i bynajmniej dziecko na własnych kolanach też powodowało u niego radość. Informacja, o nagraniu z kamery zwykle rodzi nagłą ewakuację. Dobrze, że dzień się kończy.
Czwartek i to samo, dla odmiany pojechałem inną drogą, i tym razem ja postanowiłem wytracić prędkość przed skrzyżowaniem równorzędnym i grzecznie chciałem ustąpić pierwszeństwa Pani nadjeżdżającej z prawej strony. Taaaa Pani nie wiedziała o co chodzi i stoi jak zaczarowana, Pan za mną mnie wyprzedził a kolejny już z daleka sobie trąbnąć musiał. Tu nic nie działa jak powinno pomyślałem, widząc siebie w swojej wyobraźni jak łomem walę chłopu po samochodzie za mną i pojechałem sobie dalej do stojących na następnych skrzyżowaniu które tak naprawdę skrzyżowaniem nie jest.....
Po 11 wpadła Dorota, że ma już za dużo godzin wyjeżdżonych, po chwili ustalone zostało, że jednak za mało na co wszyscy się zgodzili ;) 2 podejście do rozwiązywania testu teoretycznego wczorajszego mistrza skończyło się wynikiem równie czerwonym jak dzień wcześniej. A Wojtek nawet hmm niech zacytuję może rozmowę.
I jak ile błędów zrobiłeś? - Wojtek
Powinieneś zapytać ile jest dobrze chyba - Przemek
No 4 mam dobrze - kursant
Jak kur. .... 4 dobrze ? - Wojtek
Uczył się podobno.
Kursant na jazdach uzupełniających, ze szczerością w samochodzie po zapytaniu czy może już jechać ruszył bez świateł i na ręcznym. Zapytał tylko : Tęskniłeś Przemku ? Humor to podstawa bo tylko uśmiech pomoże Wam i nam przetrwać dzień ;)
Na koniec dnia przyszedł Dawid, sprawdzić się między tyczkami, które z początku chyba jednak go atakowały, ale potem niczym ninja jakiś śmigał między nimi. Oby jutro tak śmigał na egzaminie.
Piątek tygodnia koniec dla mnie początek, albo nie mi się nie kończy tydzień jestem w pętli jakiejś. O poranku jakże pięknym, i przeżytym pod znakiem wrzucania pierwszego biegu zamiast 3, na jazdach pojawił się Łukasz. No to jazda,. Fajnie jak w tym stresie na kursie, kursanci jeszcze mają siłę mówić, bo zapewniam Was, że cisza w samochodzie na instruktorów działa bardzo źle. Łukasz to gaduła więc pomiędzy opowieściami różnymi, padają tylko polecenia w lewo w prawo, prosto w drzewo ;)
Potem zmiana w samochodzie, i kursantka zaczynając swoją przygodę, mówi. To ja se jeszcze zakurzę :) Pewnie niech się kurzy wcześniej niż żeby na jazdach była jakaś zadyma ;)
Dzień wcześniej dzwoni Dawid, że ała sobie zrobił, i nie wie czy może jeździć. W piątek przychodzi i mówi mogę jeździć.
i jak widać jest zadowolony ;)
Kolejne parę godzin to jazda w deszczu z Panią Polakową Juniorem, i jazda przez Przegibek w celu podrzucenia kaleki. Cóż, kierowcy z napisem Szy dali popis jazdy górskiej, nie brali pod uwagę nic, wyprzedzali na 3, przez zakrętami, i nie zostawiali sobie żadnego marginesu bezpiecznego wyprzedzania koło żubra. Wiec zamiast skupiać się na tłumaczeniu jak wygląda umiejętna jazda górska, trzeba było się skupić, żeby nas nie pozabijali. Amen.
Na koniec wykłady na których było masę ludzi, aż normalnie musiałem stoły donieść i część ludzi siedziała na podłogach. Ale podobno dobrze się słucha co mówię, choć czasem nie wiem całkiem co więc mówiłem i mówiłem aż się okazało że za długo mówiłem. Koniec tygodnia skończył się tak szybko jak puszka piwa na wieczór. A prognoza pogody na 4 wolne dni nie nastrajała zbyt optymistycznie. Może temu dziś w święto pracy byłem w pracy a jutro na wszelki wypadek po prostu do niej pójdę. Tak żebym 3 go mają mógł godnie świętować, byle nie w statystykach kolejnych.
ps. Wszystkim którzy byli tak mili i skończyli już kurs prawa jazdy i mają już prawo jazdy od pewnego czasu pragnę przypomnieć, że wypadałoby posiadać honor jakiś i w końcu przynieść pieniążki za jazdy. Bo przykro by było się samemu upominać o rzeczy oczywiste. I nie ważne czy to jest 20 czy 50 złotych. A to akurat pamiętam.
I parę zdjęć z tygodnia.
Jak widać na zdjęciu widać różnicę pomiędzy kierowcą który myśli a kierowca który myśli ,że myśli a nie myśli......
Ja bym jednak proponował z prawej go pyknąć
a tu mam lany poniedziałek o godzinie 8 rano ;) Z Panem kursantem Rafałem B :P
Dobre Dobre...
O. I tak życzę tak dobrego samopoczucia, i posiadania podobnych wartości w całym swoim życiu bez mózgu. Jakby ktoś nie wiedział o co chodzi to zapraszam chętnie wytłumaczę. A ci co wyjeżdżają ze skrzyżowania z lewej w prawo niech lepiej patrzą nie tylko w lewo .... ps. z przodu niby pusto na pewno warto było wyprzedzić
Nie no skąd w prawo wcale nie ma zakazu ...
Tak tutaj oto właśnie słynny wyjazd w lewo przez podwójną ciągłą linię, ale to nic. Nic nie widać na prawo a właśnie tam będzie ktoś sobie popier.... myśląc że widzi wszystko i wszystkich i buuu,mmmm
Zestaw naprawczy, na korozje :)
A tu nasi best super kursant ever, jeden się zadymił gdyż prowadzi badania nad wpływem dymu na jazde samochodem ; ) POZDRAWIAMY
A tu już po badaniach, Dr Sowa i Pan Dr. Łoczko POZDRAWIAMY
Pozdrawiamy Nowy Sącz
I tak daleko dojechał Nowy Sącz....
Jeśli nie Suzuki może wyprzedzać to ja już nie wiem kto ...
A tutaj jest Pan Paweł i Pan Wojtek i szukają sobie gdzie jest szyba
I Przyjaciele Żubra :) Pan Adam ::)))))) POzdrawiamy
I Pani Joanna :))) POZDRAWIAMY: )))))