Wyprawy

Dziś zapraszam na wyprawę w Pieniny i najwyższy szczyt w tamtym miejscu. A nie właśnie, że nie będą to Trzy Korony tylko Wysoka. Leży całkiem w innym miejscu niż słynne "Korony", podróż na jeden dzień dość wyczerpująca a ilość kierowców utrudniających bezpieczny przejazd jak to zwykle zatrważająca. W myśl zasady gdy widzę fotoradar zwalniam a potem mam to w dupie jeździ cała masa kierowców, usilnie myśląc ,że te znaki są na złość dla wszystkich. Dziwnym trafem chyba nie jakość dróg wpływa na wypadki, bo na Zakopiance na każdym możliwym łuku drogi pojawia się ograniczenie prędkości z 90 km/h na 60 km/h. Wcale nie trzeba zwalniać do 60 żeby bezpiecznie przejechać przez zakręt, natomiast sporo wczorajszych kierowców uznało, że mam coś z głową ,że zwalniam jak przystało i uznali,  że wyprzedzić też można. Mnie osobiście przerażają wszystkie krzyże przy drogach i to w miejscach świetnie oznaczonych wskazujących niebezpieczeństwo. Mało kto ma świadomość ,że to też byli normalni ludzie z takim samym poziomem umiejętności, i tak samo może zbagatelizowali miejsce, oznaczenia lub zaufali może swoim umiejętnością. Smutne.

Wracając do Pienin to droga przez Wadowice nie jest jakoś urocza jeśli chodzi o widoki wkoło natomiast od Mszany Dolnej zaczynają się pasma które już można śmiało podziwiać podczas podróży. Do tego dochodzi potem Dunajec który wije się pomiędzy górami a drogą którą przyszło mi jechać. Na miejscu po 3 godzinach, i nawet udało się zlokalizować sklep w którym Pani była hmm już pod wpływem kto wie czego : )
Zaczynamy od Wąwozu Homole, gdzie okazuje się ,że jesienna aura da się we znaki i to nie dlatego, że jest zimno a raczej przez kamienie które są zabójczo śliskie. Poniżej foto relacja.


 W sezonie miejsce jest dość popularne, tym razem spotkać można było nielicznych turystów.
 Sam wąwóz jest dość urokliwy, a skaliste części po obu stronach ścieżki robią wrażenie





 Niestety słońce wychodziło bardzo rzadko, i kolory jesienne drzew nie były tak wyraziste

 Polecam poczytać sobie idąc gdziekolwiek tablice, fajnie jest wiedzieć potem opowiadając znajomym właściwie gdzie się było być może tym właśnie uda się kogoś zachęcić do podróży :)


 Owców brak :) Natomiast jak to zwykle bywa, amatorzy jazdy motocyklami po lesie się znaleźli. A gdzie mamy jeździć pewnie by padło. Po dużym pokoju najlepiej swoim. Zastanawiające jest to, że jazda po lesie ba po rezerwacie przyrody nie przeszkadza takim ludziom natomiast zbyt głośny samochód jeżdżący pod własnym oknem wzbudził by niefajne uczucia. Ot i ludzie...
 Po wyjściu z wąwozu i spacerowym przejściu paruset metrów, ukazuje się widok na cel wędrówki oraz polany.





 Krótka przerwa pod drzewem w celu regeneracji ; )

 Od tego miejsca zaczyna się podejście niezbyt trudne z licznymi ułatwieniami albo też z ich resztkami, gdyż pewnie znaleźli się amatorzy posiadania balustrady na pamiątkę z pobytu w Pieninach. Drobne kamienie okazały się bardzo śliskie i można było wbrew pozorom zrobić sobie krzywdę. Uważnie patrząc pod nogi ruszamy dalej.

 Na szlaku, brak jakiś specjalnych wskazówek czy się idzie dobrze, pewnie nie potrzebne skoro  to jedyna góra którą widać z każdej strony. Natomiast w jednym miejscu dowalili całą masę tabliczek co spowodowało u mnie pewien kryzys, gdyż nie wiedziałem czy to aby na pewno szlak w dobrą stronę - tabliczki z kierunkiem na szczyt jakoś zabrakło.
 Po drodze kilka tarasów widokowych, początkowo wydawać  się mogło że to nie tak wysoko, natomiast patrząc pod nogi ukazywała się przepaść, w którą lepiej się nie udawać. No i jak widać jestem zza granicą,  na chwilę ;)


 W tle 3 Korony ; )
 Ci tu pili piwko, zejście już nie było takie fajne a to piwko to chyba w ramach uskrzydlania się ...

 I mrówki :)

 Widać, że zainwestowano w promocję miejscowości :)
 I parę panoram . Średnio udanych....


Do zaś; ) I Pamiętajcie nie dokładajcie się do statystyk bardzo smutnych. Warto dojechać do celu w całości.