|Tak oto w końcu się udało wygospodarować wczas wolny i wybrać gdzieś w nieznane. Wybór padł na Romankę. Niestety plan wyjazdu już o 7 rano od razu został zniszczony gdyż o tej porze to się dopiero odezwał budzik. Dalej poszło już szybko, do plecaka parówki, kawa, beretka, aparat i można jechać. O dziwo nie pada deszcz, śniegu na drodze nie ma. Ta sielanka trwała jakieś hmm powiedzmy ,że za Żywiec gdzie okazało się ,że ktoś kto odśnieża jeszcze nie usłyszał budzika. Zrobiło się ślisko i ślisko, o czym miejscowi zdawali się nie wiedzieć lub też byli już nastawieni na nieśmiertelność bo jakoś nie bardzo ich prędkość do warunków pasowała. Wędrówka zaczyna się z Sopotni Wielkiej, i tu muszę powiedzieć ,że turystyka górska w wykonaniu polskim, jest zabójczo hmm rozwinięta. Przed końcem drogi ukazują się znaki zakazu zatrzymywania, a turysta przez miejscowych jest traktowany jako wróg publiczny i czy najeźdźca jakiś. Po pierwsze nie ma gdzie zostawić samochodu po drugie dobrze się trzeba zastanowić gdzie to niby trzeba się udać. Po paru opcjach zawracania i jakiejś wewnętrznej barierze w moim mózgu nie pozwalającej na wjazd za znak zakaz ruchu, udało mi się zostawić wóz w zaspie, postanowiłem, że wyjazdem zajmę się jak wrócę.
Śnieg :) i to nie że tak kupkami sobie leży tylko nawalone tyle, że dawno już nikt nie widział w takiej ilości; )
Pierwszy zachwyt poszedł w niepamięć po 100 metrach brodzenia w tymże śniegu, co okazało się dość męczące. Dodam, że jak zwykle wyprawa bez przygotowania fizycznego jakiegoś co wszystkim odradzam bo po drodze można wyzionąć ducha.
Droga pnie się w górę dość łagodnie i można podziwiać las w zimie który jest niezwykle urokliwy. Muszę powiedzieć ,że nie wiem dlaczego ale szlak jest tak opisany, że parę razy miałem problem gdzie to należy iść, i tak patrząc teraz na mapę szlaku to ewidentnie nie był to szlak niebieski choć znaki niebieskie były.
Wyjście na górę zrobiło się po jakiejś godzinie zdecydowanie gorsze, metr śniegu pod nogami i zapadanie się w nim nie należało do najbardziej przyjemnych, a dodatkowo strome podejście nie dodawało skrzydeł.
Im wyżej tym widoczność malała aż zmalała na tyle, że trudno było ocenić jak prowadzi szlak, nikt nie wpadł na pomysł ustawienia dodatkowych tyczek naprowadzających. Oczywiście trasa narciarska też niezwykle uroczo oznakowana, turyści piesi po stoku dla narciarzy, narciarze bo niby szlaku dla pieszych. O wypadek nietrudno. Nie biorąc pod uwagę małych wpadek związanych z organizacją szlaku to muszę stwierdzić, że w lasach coraz częściej pojawiają się sportowcy motorowi. I jest różnica między tymi zimowymi a tymi letnimi. W lecie trzeba było uciekać z drogi przed ludźmi na motocyklach i na quadach, było głośno i bardzo nieprzyjemnie. W ziemię pełno ludzi na skuterach śnieżnych, zauważając turystów zwalniali, pozdrawiali, i o dziwo w tych maszynach są tłumiki które ograniczają hałas do minimum - duży plus na korzyść sportów motorowych zimowych a może to chodzi tylko o ludzi ? Pewnie motocykl który jest cichy to nie motocykl ? ...
JAk już udało się dotrzeć do góry, a celem miał być szczyt Romanki, okazało się, że jednak sił już brak trochę na odśnieżenie kolejnego szlaku, bo tak się okazało, że ten od dołu trza było przetrzeć - nikt nie odśnieżył ; ) Hala Rysianka w dość dużej mgle i mało co było widać z okolicznych podobno pięknych widoków. Mała sesja zdjęciowa i udajemy się w dół, oczywiście znowu oznakowanie szlaku i po chwili udaje się już iść koło narciarzy ;) DO góry miało być 2,40 udało się wejść w 2,20 w dół równa godzina. Wycieczka wyczerpująca, portki mokre no i wpadłem do śniegu więc, byłem cały mokry.
Na koniec mała sesja przy wodospadzie a potem już teleport do BB.
W lecie wybiorę na pierwszą wyprawę właśnie tam ;)
Jak zwykle jakoś do końca;) WOdospad w Sopotni.
Tam z dołu wyglądało strasznie i takie było to podejście...
Ha jest i śnieg i to całkiem z meter jak nic ; )
Tu wpadłem se
tu nie mogłem wstać
Tu miałem już śnieg wszędzie...
Zdjęcie z paniem CHoinkowym
Widokówka ; )
Tu się nie dało odpocząć jakoś tak jakby zasypane ; )
Można pograć w kosza; )
I pierwszy na świecie Wąż śniegowy !!!!
Nie idę już w tym śniegu bo mogę nie dojść... ; )