Od pewnego czasu każdy chce zmian tych w prawie jazdy a raczej w tym jak go otrzymać to już całkiem sporo. Są rzeczy mylne, głupie, są te które są dobre ale ogólnie gdyby kogoś zapytać czy system jest dobry, każdy powie, że nie. To może ktoś mi powie, nie z branży instruktorskiej, nie z obecnych kierowców ani żadnej innej grupy ludzi prócz samych zainteresowanych jak powinien wyglądać kurs i sam egzamin ? A może nie powinno go być, a sam kurs powinien się kończyć tylko egzaminem w OSK i z automatu powodowałoby to uzyskanie uprawnienia do prowadzenia pojazdów?
Zdarza mi się rozmawiać z różnymi ludźmi, ale tak naprawdę to nigdy nikt nie wie co by chciał aby na takim kursie było. Zwykle rozpoczynając wykłady też zadaje takie pytanie szanownym kursantom, niestety odpowiedzi się nie pojawiają. Więc może problem nie istnieje ?
Trudno powiedzieć ,że jest dobrze, choć nie ma instruktora na rynku, który powie, że źle szkoli. Trudno powiedzieć ,że egzaminy są rzetelne, choć każdy egzaminator powie, że egzaminuje prawidłowo. Trudno powiedzieć ,że samo prawo w tej materii jest dobre, choć Ci co go tworzą mówią co innego. A co tak najbardziej boli kursanta ? Najbardziej to ,że egzamin nie udało się zdać bo kurs odbył się prawidłowo, zadania na placu wykonywane poprawnie, atu jednak tyczka powoduje wizytę następna w WORD. I ma prawo to boleć, bo to szczyt głupoty, a raczej mistrzostwo marketingowego zarabiania na ludziach. Najszybciej wydane pieniądze na świecie. 30 sekund – 112 pln.
Gdybym miał powiedzieć co jest bardziej bolące mnie jako instruktora nauki jazdy to wybrałbym jednak stopień zrozumienia, że ten pojazd, którym przyjdzie się poruszać to urządzenie do zabijania. Ktoś powie, ale przecież nie wsiadam rano do samochodu po to żeby komuś zrobić krzywdę, dokładnie tak ale należy mieć świadomość tego, że tak właśnie może się stać. Dlatego trzeba opanować minimum wiedzy i zrozumienia czym jest ruch drogowy, bo patrząc po znajomych mających prawo jazdy już wiele lat, widzę , że jedyna wiedza jaką mają to ta która jest zdobyta przez ich własne doświadczenie na drodze. Już od dawna zdaje sobie sprawę z tego, że nauczyć kogoś jeździć i to bezpiecznie, a wyuczyć kogoś na egzamin to dwie różne sprawy. Fajnie ,że kursanci z którymi przyszło nam pracować potrafią to zrozumieć, i przed egzaminem własnym mają już świadomość tego, że potrafią się poruszać bezpiecznie po drogach, i to nie raz dużo lepiej od kierowców posiadających prawo jazdy od dawien dawna.
Zmiany które się pojawiają, są jak wiatr. Coś przynosi, coś zmienia a potem przestaje wiać, każdy się przyzwyczai, będzie narzekał a potem przejdzie się nad tym do porządku dziennego. Teraz też mocno wieje, głównie po kieszeniach wszystkich.
Poniżej krótki tekst wraz z komentarzami jakże prawdziwymi dotyczącymi tego rynku pracy.
“dlaczego według Panów Ministrów tak drastycznie obniżył się wskaźnik zdawalności egzaminów? (najniższy w Europie) Proszę tylko nie odpowiadać, że to zbyt niski poziom szkolenia, ponieważ słyszymy to od dobrych paru lat!! Mimo podwyższenia liczby godzin zajęć praktycznych, wdrażania nowoczesnych metod nauczania i poprawy współpracy z ośrodkami egzaminowania niestety wskaźniki zdawalności egzaminów praktycznych nawet nie drgnęły w górę, a może to teraz taka populacja niewyuczalna, że egzamin musi obligatoryjnie zdawać po 4 -5 razy??? (oby tylko). A może po prostu wystarczyłoby wreszcie usiąść i rzetelnie przeanalizować i poprawić kryteria oceny i drastyczną instrukcję o egzaminowaniu. Dlaczego wiecznie się eksperymentuje kosztem tych biednych zestresowanych do granic wytrzymałości kursantów?”
IRENKA97: Dobra zdawalność? A cóż powiecie o OSK, który ma najlepszą zdawalność w Powiecie a uczy tylko testów i trasy egzaminacyjnej. Kursanci są wyćwiczeni jak w cyrku. "Na tym łuku proszę wyciągnąć głowę, na tym pasie proszę ustawić się przy lewej krawędzi " itd. I już wiem dlaczego ludzie nie potrafią jeździć a zdali za pierwszym razem egzamin. Dobre - do dzieła - najważniejszy ranking! Pozdrawiam
JÓZEFAA: Dopóki warunki egzaminowania nie zmienią się a egzaminator nie stanie się osobą faktycznie egzaminującą jak to było kilkanaście lat wcześniej bo obecnie jest egzekutorem a nie egzaminatorem to się nie zmieni ani brd ani nie podniesie się zdawalność. Wszystkie pseudo zmiany w szkoleniu i egzaminowaniu mają niby wpływać na poprawę brd a w rzeczywistości nie wprowadzają nic w tym kierunku tylko szerzą korupcję oraz złe szkolenie jazda pamięciowa trasami i jak małpa w cyrku musi jeździć aby zdać egzamin. Inaczej jak zrobi mały błąd albo jak nie pojedzie jak sobie egzaminator wymyślił jest autowany zgodnie zresztą z bardzo złymi wytycznymi jak przeprowadzać egzamin praktyczny. Teraz jest horror a nie egzamin (jak można to zjawisko, ten stwór jaki powstał jeszcze w ogóle nazywać egzaminowaniem?) Jest prosty sposób aby sprawdzić czy obecne wytyczne jeżeli chodzi o egzamin są prawidłowe. Wsadzić za kierownice dobrego starego kierowcę i niech zaliczy egzamin i teoretyczny jak i praktyczny z kat. B. Czy taki się znajdzie?? Oczywiście oprócz instruktorów i egzaminatorów oraz niektórych policjantów z ruchu drogowego pewnie więcej by się nie znalazło takich osób które by zaliczyły z wynikiem pozytywnym egzamin. Sam to kilkakrotnie już sprawdzałem na tatusiach dzieci które się uczyły w mojej szkole jazdy- sami zawodowi kierowcy z długoletnim stażem prowadzenia pojazdu bez kolizji czy nawet mandatów. Żaden nie zdał ani teorii ani praktyki, bo egzamin nie ma nic wspólnego z poprawnym prowadzeniem pojazdu a teraz zalicza się zadania i to tak jak jest napisane albo wymyślone przez pseudo egzaminatorów którzy tak naprawdę niekiedy mają zero praktyki w jeżdżeniu zawodowym. Tatusiowie spuścili głowy i powiedzieli tylko - że ty jeszcze w tym cyrku wytrzymujesz i pracujesz nadal. Walnij to wszystko i dawaj z nami na TIR-y lepsza kasa i zero stresów. I maja 100% racji. Tylko... tylko że dla mnie brd oraz uczciwa szkoleniowa praca jest całym moim życiem i robię to bo lubię inaczej już dawno bym zmienił zawód i wrócił za kółko ciężarówki. Zawód ten wykonuje od niespełna 30 lat zawodowo. Wykonuję go nadal mimo tych wszystkich bzdur jakie powstają obecnie w pseudo ustawach. Więc o czym my tu stale piszemy i klepiemy ozorami? I tak się nic nie zmieni w tym temacie a wiem co piszę bo pracuję w tym zawodzie od 1982 roku od 2000 roku posiadam własną szkolę jazdy. Więc jakiś tam pogląd na ten temat posiadam. Obecne i od długiego już bardzo czasu działania w/w temacie są prowadzone nie w tym kierunku w jakim powinny. Idą całkowicie pod prąd względem zdrowego rozsądku i zdrowego racjonalnego myślenia osób którym faktycznie brd oraz prawidłowe szkolenie i egzaminowanie jest bliskie sercu. Więc ja już nie czytam więcej tych bzdur, nie denerwuję się i mam nadzieję że w końcu jak zrobimy STRAJK OGÓLNOPOLSKI i przez okres 2-3 miesięcy nie przystąpi żadna osoba do egzaminu to się w końcu komuś oczy otworzą albo jak złożymy do Strasburga petycję o sprawdzenie czy w Polsce nasz kochany rząd nie zabiera wolności praw obywatelu w zdobyciu prawa jazdy. Bo niekiedy wydaje mi się że to chyba egzaminy na pilotowanie promu COLUMBIA. Brak słów.