Kiedy Maciej nie ogarnia….

Była poniedziałkowa wieczora i cała akcja dyskusji rozpoczęła się od dramatu jednej miski a raczej hełmu, jedni mieli za małą miskę a drudzy za duży hełm, w zależności czy miał tam być dip do chipsów czy też może czyjaś główka. Okazało się, że temat ma zdecydowane powiązanie z najnowszą technologią LTE która dostępna jest również w Kozach ale tylko po wypiciu napoju magicznego oraz przebraniu się za druida lub wiele innych przebrań, choć zdaje się ,że gonienie z gołą dupą też jest w modzie, i nawet duchy potrafią dać znać ,że im się to podoba, nie wspomniawszy o sąsiedzie który lampił się przez okno. Te wszystkie wydarzenia to tylko było drugie dno zmagań z hełmami i druidami, całości dopełniła śmierć kartonowo podłogowa gdzie poległ kolejny super bohater Polaków. W dużym skrócie pojawił się też wątek śmierci i poboru organów, ale Panie nie wiedziały, który chcą, natomiast świetnie się orientowały który się komu przyda, oczywiście nie rodzinie bo ta pojawia się znikąd i właściwie nie wiadomo czy to jest rodzina. W sumie : Jeden miał urlop i wolne bo córka zasnęła, druga była głodna i wspominała swoją rodzinę i świecenie gołą dupą do duchów,  trzecia miała M jak Miłość ale pewnie w oczekiwaniu, że kogoś zaatakują kartony, czwarty nie wiedział ,że miski się da rozwinąć paskiem i wtedy zwiększają objętość, a na koniec był dramat z krwią i myszą co w spiżarni grasowała. Aaa no i Joanna otwiera myjnie w szpilkach.
Powodzenia Maćku jak widzisz to jest jak dobra Wenezuela… ;)