Zabawny jest ten świat. Przed
sklepem stoi kilku ludzi prosi o jedzenie. Ich historia jest krótka, było,
minęło, potem były używki, a teraz nie ma nic. Prosili tylko o jedzenie, nie
chcieli pieniędzy. Za zwykłe dziękuje, czasem warto zrobić coś dla kogoś. Zabawny
świat jest wszędzie. Otwieram gazetę a tam na 2 stronie zdjęcie, wioski gdzieś
w świecie. Rodzina, płynie na tratwie, na głowach jakieś worki. Nie mają już
nic, a tym bardziej nie mają domu. Stronę dalej, reklama toyoty nowej. Szybki
sportowy wóz i zachęta, żeby go kupić. Wracam do poprzedniej strony, potem do następnej.
Ciekawe czy Ci na tratwie kupili by sobie ten wóz. Nie przestaje mnie zdumiewać
fakt, egzystencji w tej rzeczywistości. Egzystencji popartej jednostajnym, mozolnym
trwaniem w obrębie pewnych stałych, niezmiennych czynności. Za którymś razem,
zastanawiam się czy to już było? Nie to chyba jeszcze nie tym razem. W tym
zawodzie, ilość powtarzanych informacji jest tak duża, że z czasem nie wiem już
czy coś mówiłem czy nie. Słowa wylatują jak z automatu, może i można by coś
nagrać i puszczać z płyty. Po każdym razie jak spotykam się z kimś przed
egzaminem, tworzę ten sam mały świat. To trzeba tak, tamtego nie. Co więcej ja
i kursant operujemy w 2 innych rzeczywistościach, ja w swoim świecie mówię
jedno a kursant w swoim ma odmienny zdecydowanie pogląd na sprawy nauki jazdy. Oh
jaka to szkoda, że to nie magiczny świat, gdzie za machanie różdżki nie zdaje
się egzaminu, a mam wrażenie, że w świecie magii przyszło żyć czasem jednak
sporej grupie ludzi. Chyba za dużo rzeczy jest zbyt łatwych, poziom trudności w
szkolnictwie jest niski, studia zaoczne to maszynka do pieniędzy. Tylko czemu
ten cholerny egzamin jest tak oporny, czemu te znaki się nie podświetlają, czemu
egzaminator nie przymyka oczu, jak nic nie jechało na tym Stopie?
Nie dziwi mnie już nic, teraz już
tylko mnie bawi. A zabawa trwa dopóki muzyka gra.
Miłego dnia.