Grzech pierwszy pycha.
Świetność i wewnętrzne przekonanie o tym ,że to ja jestem
tym jedynym mającym wszystkie cechy boga drogi gubi ludzi. Gubi ludzi, bez
względu na płeć, wiek, kolor włosów. Nic tak bardzo nie potrafi zniszczyć
spokoju jak pyszniący się swoją osobą kierowca w innym samochodzie, zwykle
jadący już z naprzeciwka na czołowe zderzenie, jedna ręka na kierownicy, w
drugiej telefon. Ale może się uda. Nie zwalnia, więc pewnie ma to opanowane.
Hamulec, zjazd na pobocze aby uniknąć zderzenia. W głowie grzesznika drogowego
pojawia się akt wewnętrznego orgazmu resztek mózgu. Ale im pokazałem, zdygali
jak nic. Brak szacunku dla innych żywych istot, a w tym brak szacunku do
własnej osoby to pycha ruchu drogowego. A czy to nie tak ,że uniwersalne
wartości, kodeks moralnego zachowania powinien obowiązywać właśnie w tych
częściach życia, które są najczęstsze ? Tak powie każdy z zawieszonym
krzyżykiem na lusterku, nawet wtedy gdy
zapomni o tym, że woda zamarzła na naczepie i obecnie znajduje się tam 100 kg
lodu. Który spadnie przy najbliższej okazji. Oby spadł na asfalt. Głęboka wiara
w to co się umie to nic innego jak grzech wobec prawdy. Prawda to nie to co
myśli sobie człowiek, wmawiający sobie nieprawdzie relacje rzeczywistości która go ogarnia. Pycha gubi najlepszych, ale gubi też tych
zwykłych. To nie ma znaczenia czym komuś zrobi się krzywdę, czy to będzie
biedak w cienkim czy bogacz w Bmw. Uniwersalne zachowania etyczne dotyczą
każdego. A tym bardziej ich realizacja w ruchu drogowym z innymi braćmi i
siostrami tego świata winna być wartością nadrzędną. Nie jest.
