Hello sleeplessness my old friend.

Już dawno nie zdarzyło mi się ,że nie mogę spać. A może to już rano jest bo trudno orzec ile spałem a ile przeleżałem starając się w konwulsjach nie wypluć resztek płuc. O dziwo plucie czerwonym czynnikiem krążącym po ciele jest limitowane. A może po prostu się skończyła już. Czas braku snu można spożytkować na wiele sposobów, to dodatkowe godziny na rzeczy których nie udaję się zrobić w dzień, i dużo czasu w spokoju bo choć ciemno to i pusto. A jak pusto to i pewien spokój w człowieku się pojawia prawie jak na szczytach gdzieś wysoko.

Wybiorę się dziś popatrzeć jak budzi się do życia miasto z okolicznego wzgórza ( nie nie będę leżeć jak jestem chory ) :)

Dzisiaj muszę się skupić do poziomu wystarczającego na egzystowanie, gdyż jazda BB Kozy tylko po to żeby sobie zabrać klucze od mieszkania jest trochę bezcelowa, pomijawszy fakt prowadzenia wykładów prawa jazdy na których nie wiem co mówię o czym po co a w porywach gdzie jestem.

A dzisiaj znowu dzień uroczego majstrowania przy licznych papierach, papierkach, zestawieniach cudach na kiju. Przyjmuję gości od godziny 13 do 15, tych co mają zdać testy też ; ) No i jak ktoś się wybiera niech weźmie sobie maseczkę dla siebie lub worek dla mnie aby ograniczyć ryzyku zarażenia się, jeszcze nie wiem czym ;  )