Przepraszam, czy to jest szlak na Giewont ?



Sierpień, sobota, upalny dzień. Nie wiem czemu ale jakimś cudem wybrało się mi w weekend, czego nie lubię z uwagi na oblężenie Tatr wszystkim co ma 2 nogi i cztery a, że ma mózg to już nie wiadomo. Trasa dość zwykła, ale jeszcze nie zaliczona. Z pewnych opisów w świecie internatu, widzę długą drogę dolinami a potem jakąś wspinaczkę. Po zaparkowaniu na drodze pełnej dziur i bagna, za które trzeba sobie zapłacić 15 pln, i wpłaceniu kolejnych dutków na rzecz TPN tym razem, można śmiało kroczyć w nieznane , i do tego żółto niebieskim szlakiem. Jest troszkę po godzinie siódmej i dość sporo turystów już jest na miejscu , oczywiście gdzie idą  ? Na Giewont. Tam mnie nie było, i chyba długo nie będzie mi dane się tam wybrać . Po jakiś 20 min z uroczego parkingu za 15 pln gdzie samochód może spokojnie stać na polskiej ziemi i cieszyć się z tego za ta kwotę - szlak niebieski odbiją w prawo i kieruję się w stronę Przysłopu Miętusiowego - cokolwiek to znaczy. A znaczy nie wiele bo nikogo tam na szczęście nie było już bo jak pewnie się domyślacie reszta poszła na co  ?Na Giewont. Po drodze jakieś 100 metrów od rozwidlenia młodzieniec wyposażony w tenisówki oraz wodę, którą musiał od razu wypić w lesie po paru kilometrach, gdyż trochę za szybko szedł i się mu moc skończyła, raczył zaczepić mnie rozmową . Przepraszam czy tędy to na Giewont ? W sumie można by było go wysłać na około przez wszystkie Czerwone Wierchy, no ale potem można by chłopa mieć na sumieniu jakby straszył misie po drodze gdzieś w odmętach i czeluściach . Nie - padło tylko o krótka wskazówka że to nie ten kolor prowadzi na najsłynniejszy szczyt Tatr.
Co ciekawe niebieski szlak z Przysłopu też się stracił nagle i podstępnie kierując wydeptaną ścieżką do lasu gdzie się robi kupę. Cóż to też jakiś szlak widocznie - chyba brązowy.
Dalej droga przebiega dość płynnie, kamienistą drogą, co rusz odkrywając jakiś widok, naprzeciwko widać cały szlak czerwony i małe ludziki na nim pnące się w górę . Po jakimś czasie, zmienia się charakter podejściowy na bardziej wspinaczkowo schodowy włącznie  z jednym miejscem ubezpieczonym łańcuchami , ale bez trudności jakiś - co nie znaczy że się nie da spać i połamać. To jednak są góry z wszelakimi możliwościami pozbawienia się zdrowia i w tym wszystkim nawet kogoś innego .
Tabliczka dolna wskazywała 4 godziny podejścia na Małołączniak a , że pogoda była nad wyraz duszno upalna to i czas się sprawdził wyjścia.  Po drodze mało ludzi, garstka, im wyżej tym tłum większy. Na szczycie pierwszym jeszcze znikoma ilość, natomiast tłum na jakiej górze ? Tak Giewont już z oddali przypominał jakąś stonkę która obległa pole z ziemniakami .  Ludzie chyba niektórzy zamiast spokoju lubią się tak tłoczyć jednak, może ta bliskość siebie wzmacnia ich jakoś - nie wiem . Po krótkim wylegiwaniu się na zboczu i patrzenia na Giewont w perspektywie innej trochę niż zwykle, schodzimy na Kopę Kondracką - gdzie już jest bardzo dużo turystów, ale dalej świadomych turystyki górskiej, są buty właściwe, wyposażenie dodatkowe, plecaki, kurtki, i o dziwo panuje cisza na szczycie . Siedzą patrzą podziwiają. W oddali majaczą szczyty Tatr wysokich . A za plecami majaczy jaki szczyt ? Tak Giewont.
Schodzimy do przełęczy Kondrackiej a tam już nie jest tak fajnie. Ale śmiesznie. Są ludzie w lakierkach, są wschodzące gwiazdy modelingu w balerinkach, i cała masa podobnego rodzaju turysty świadomego, że na Giewont trzeba wyjść choćby bez butów. A tu niespodzianka - nie da się wyjść trzeba stanąć w kolejce. Długiej ? No długiej, tak z godzinę stania jak nic . Zabawnie to wygląda .
Rozmowa z góry .
Chcesz iść do kolejki postać ?
Nie. Ale chętnie bym postrzelała. Ciekawe czy jak się zacznie strzelać to się będzie im szybciej przesuwać ta kolejka.
Pewnie tylko przesunie się o tych co zestrzelisz.:)

Chwila odpoczynku i schodzimy przez przełęcz w Grzybowcu. I tu też odmiana. W dół schodzą"świadomi"  turyści, którzy zachowują się jakby sami na tej wycieczce byli. Każdy ma prawo tu być, no i jak już wyszedł w złych butach i w złym pojęciu gdzie szedł to przecież nie należy zrzucić tylko spokojnie poczekać na swoją kolejkę zejścia, o dziwo w kolejce na Giewont stali wszyscy równo, teraz w dół niektórym gwiazdom się spieszy i tratują innych . Nie- fajnie .

Schodzimy do Polany w Dolinie Małej Łąki mijając jeszcze sporo ludzi wybierających się w górę po 15, torebki, adidaski , i chłop z rowerem . No cóż wieczorny zjazd na rowerze z Giewontu chyba się nie odbył jeszcze. Cóż rzec można - góry są dla wszystkich, skoro i parking jest dla wszystkich i opłata za wejście do parku też. Ale może zamiast tej chorej opłaty za parking albo żeby w niej było ubezpieczenie obowiązkowe ? A nie nie, przecież to bez sensu, bo wtedy nie zarobi się na parkingu tyle i co to za interes ?  No tak właśnie dlaczego dobro narodowe stało się takie interesowne / ? Na to pytanie miał odpowiedzieć koń ale niestety pęknął sobie aortę bo miał dość.   :)



Created with flickr slideshow.