Jak rozbić sobie ścianę? Najlepiej całkiem.
W Marcu pamiętnego dnia wkroczyliśmy z
zapałem do upatrzonego miejsca, gdzie miał powstać nasz OSK. No i oczywiście Wasz;)
Właściwie głównie Wasz.
Aby wszystko wyglądało właściwie należało stan lokalu
doprowadzić – a doprowadzenie nie było łatwe, gdyż lokal odmawiał
współpracy. Parę dni zajęło nam
rozwalania ściany, wynoszenie ściany, pultanie po ścianach. Najbardziej uroczą częścią wszelkich remontów
jest co ? Tak pył. Pył jest wszędzie i stanowi element niezaprzeczalnego uczucia
że coś robisz. Nie ma pyłu znaczy, że albo już skończyłeś albo jesteś leń. Najbardziej męczącą formą tego okresu był
czas spędzony na jeździe do sklepu po coś co brakło i z powrotem. Znowu brakło,
znowu jechać . Czasem rzeczy brakowało już jak wracaliśmy ze sklepu a czasem
nawet jak już kończyliśmy dalej niektórych nie było. To znaczy antypyłowator – piwo się kończyło
dość szybko ;) No nic rachu ciachu i już wszystko zrobione. Ławki robiliśmy
sami a najwięcej roboty zabrało przyklejanie okleiny na rogach, którą kursanci
urwali podczas pierwszych wykładów. I wyglądało na to, że jak się nudzili to to
urywali, oraz przyklejali gumy od dołu do ławek. Do tej pory pamiętam który to
tam pocisł swoje DNA. Zanim wszystko zostało
ułożone, skręcone, wypite minęło z dwa tygodnie. Jeśli komuś się zdaje, że to
wszystko było potrzebne to zapewne jest w błędzie. My też w nim byliśmy bo
można było sobie sale zabrać w szkolę i automatycznie nie trzeba było tyle pić
przy remoncie. Tfu uuu malować ; )
Biuro stało się pewnym miejscem we wsi gdzie każdy może zawitać,
herbata, kawa, czasem jakieś ciastko i zawsze otwarte drzwi dla wszystkich. Pamiętam, że w pewien mroźny śnieżny dzień,
wszyscy z przystanku , jak już autobus nie przyjechał, lądowali w biurze. Z tego co pamiętam to nawet ktoś kiedyś
spodnie suszył bo go ochlapali ;) Biuro
przeżyło już wszystko włącznie z wymianą wykładziny na którą się kiedyś komuś
coś ulało podczas wyrafinowanego kosztowania trunku z jakąś trawą w środku. A i
kiedyś odbyła się słynna wigilijka, która przerodziła się w coś raczej jak
sylwester, a i śpiewy były i raz jakieś tańce.
Fajnie jest mieć miejsce gdzie można spotkać fajnych ludzi nawet jak się
im potem trochę ulewa. ;)