Na termometrze słupek alkoholu (tak, rtęć już wycofano niestety)
dochodzi do 25 stopnia, a perspektywa, że osiągnie 30 jest wielce
prawdopodobna. Ja od 6ciu godzin jestem przymuszony przez względy
ekonomiczne i pewną niezaradność do siedzenia w bezczynności rozmyślając
o tym i o tamtym.
Myślenie o tych właśnie, a głównie wszystkich
tamtych rzeczach, jest przygnębiające i nie nastraja optymizmem nie
tylko na dzisiaj, ale przede wszystkim na następna dekadę. Tak więc żeby
nie zatruwać sobie jaźni smętnymi myślami i racjonalnym pesymizmem,
którego wraz z ukończeniem 27roku życia przybyło mi niewspółmiernie do
wieku, postanowiłem zając umysł problemami z ortografią i interpunkcją,
których to w czasach podstawówki byłem 2gim v-ce mistrzem szkoły. I to
by było na tyle z moich chwalebnych osiągnięć naukowych. Za to, że jako jedyny z bandy obsypanych na twarzy trądzikiem i kiepsko dbających o higienę nastolatków wiedziałem, że „burza” piszę się przez „RZ”, otrzymałem nagrodę książkową, która zawiodła mnie i zniechęciła do dalszej edukacji, albowiem taką samą przeczytałem dosłownie 4 dni przed konkursem. To mniej więcej tak jakbyś za przebiegnięcie 10km, w nagrodę otrzymał …możliwość kolejnego przebiegnięcia tego samego dystansu. No i weź tu się ucz!
Lato jest. Co akurat dzisiaj wyjątkowo uwidacznia się, kiedy oderwę wzrok od wypalonego już nieco monitora i wyjrzę przez okno. W lato zawsze więcej się dzieje. Nie inaczej jest tego lata to też człowiek „lata” tu i tam. Góry, rajdy, zloty i do Żabki szybkim krokiem, aby zdążyć przed 23:00.
O górach napisać mogę niewiele, bo ich nie znam. Chodzę tylko i podziwiam świat z nieco wyższego niż zazwyczaj pułapu, z którego roztacza się pokrzepiający serce widok. Starając się nie odpaść od skały w 400metrową przepaść. Przy okazji wizyty na Orlej Perci dowiedziałem się ze mam jakiś lęk, wysokości albo przestrzeni, nie zamierzam jednak badać tego dokładniej, gdyż po dziś dzień uważam, że cudem nie straciłem życia rozbijając się z prędkością 100km/h o ostre skały kończąc, jako obiekt seksualnych uniesień nekrofilskich kozic .
Pomimo tych traumatycznych przeżyć, było fajnie :)Coś, o czym mogę napisać więcej i kompetentniej, choć i tak nie fachowo, to motoryzacja. Nawiedziliśmy swoją obecnością dwie bardzo wspaniałe imprezy dla weteranów szos.
Pierwszy był rajd pojazdów zabytkowych KRAK 2013. Dnia pierwszego udało nam się dotrzeć do MyśleNic, gdzie na rynku zorganizowano wystawę pojazdów biorących udział w rajdzie. Padał deszcz, było zakończenie roku szkolnego tak też o miejsce w kawiarni uprawniające do wypicia ciepłej kawy bez parasola w ręku było ciężko. W końcu, nie najtańsze, ale się znalazło. Widać młodzież myśli ekonomicznie i wybiera przyjemne cenowo lokale, bo chce. Ja takie wybieram bo muszę:P Jednak tego dnia nie było wyjścia.
Oj przestawia się w głowie człowiekowi. Niedawno jeszcze, podczas czerwcowego Zlotu Zabytkowych Mercedesów, na widok modelu 300SL Gullwing zdawało się, że biegnąc do niego zgubie garderobę a u celu zacznę bić pokłony łbem o betonowe płyty oferując przy tym dusze swą we władanie rzędowej 6cio cylindrówki. Przemysław świadkiem, że tak było, jako żywo!
W Myślenicach jednak, nawet pod wpływem kofeiny rozchodzącej się leniwie po organizmie, nie wzbudził on we mnie większych emocji niż stojący nieopodal Fiat 128 (takie kanciaste do Zastavy 1100 podobne). W zasadzie większe emocje wzbudziła we mnie informacja o cenie nowego łożyska koła tylnego do Yarisa.
Minęło kilkadziesiąt minut, znakomitych samochodów przybyło a ludzi to nie obchodziło. Paru przechodniów się zatrzymało, kilku zerknęło a rola oglądających przypadła w udziale uczestnikom przechadzającym się wśród pojazdów konkurencji. Taki trochę sztuczny tłum.
Myślałem, że to źle, i z zapełnionymi w połowie kartami pamięci aparatów wróciliśmy do domu z planem pojawienia się na konkursie elegancji, który miał się odbyć już w bardziej znacznym i historycznym Krakowie.
Myślałem, że to dobrze. Zabytkowe auta wśród zabytkowych budynków. No, może trochę epoki się nie zgadzały, ale o niebo lepiej wyglądają piękne auta na pięknym tle coraz młodziej wyglądających krakowskich Sukiennic, niż na rynku w pipidówce (powiedział człowiek z Bulowic:P). Po wejściu na rynek okazało się, że śmierć już czyha. Tłum ludzi w okalających rynek kawiarniach przerażał widmem nagłego podniesienia swojej lekko podchmielonej i mocno najedzonej masy, oraz przemieszczenia jej w stronę mających się za chwile pojawić (u mnie chwila to w przybliżeniu 90minut) samochodów.
Pojawienie się pierwszych pojazdów udało się przetrwać, tłum nie wzruszony zachwycającym Triumphem i Dodgem Touring w większości kontynuował konsumpcje.
Jaguar XK140 i późniejsze pojazdy miały niestety rozrastającą się publikę. Rozrastającą do tego stopnia, że nie sposób było zrobić zdjęcia, bo co rusz jakiś spasiony skurwysyn wpierdalał się niemal na zderzak mojemu obiektowi zdjęcia i stał tak niewzruszony, aż jego trzy zwoje mózgowe osiągną konsensus w temacie „ładne czy brzydkie i co to w ogóle jest”. No nic, jakoś się powstrzymałem przed uzewnętrznieniem agresji, ograniczając się do mordowania tego i innych mu podobnych osób w myślach. Średnio Was to obchodzi podejrzewam co przyjechało, co mnie zachwyciło etc:P Napomknę że Gullwing był znowu, lecz zignorowałem go na rzecz sesji fotograficznej Fiata 126p:) Jakoś mi się wydał bardziej unikalny i ciekawy. Musze sobie kiedyś znowu kupić takiego, jakoś nie słychać ostatnio żeby ktoś z byłych właścicieli „malucha” narzekał na ten samochód:) I ja tez nie narzekam! Ktoś kiedyś mawiał „jak umiesz jeździć maluchem, to pojedziesz wszystkim”, i jest w tym sporo prawdy. Polecam zatem kursantom nabycie takowego modelu, wyprodukowanego po roku 95J Starszych już szkoda, a młodszych jeszcze nie tak bardzo :) Odwrotnie jest z kobietami :P
Nie doczekaliśmy konkursu elegancji. Rozbestwiony tłum był na tyle irytujący, że nawet kolega Maciej, który zwykł do końca uczestniczyć w takich imprezach, uległ naporowi motłochu i zgodnie w trójkę z Przemysławem wróciliśmy do Yarisa, obok którego stał Trabant w kombiku:) Taki miły akcent na pożegnanie ciekawej, choć nieco wymykającej się spod kontroli, imprezy.
Na „Beskidzki Zabytkowy” czekaliśmy rok. Z utęsknieniem, bowiem poprzednia edycja rajdu była pod każdym względem wyśmienita. Przemysław dał się namówić na dwukrotne odwiedzenie w deszczu trasy rajdu. W czwartek kameralnie w Tresnej. Na mało malowniczym parkingu, równie mało malowniczego ośrodka wypoczynkowego udało nam się zrobić wiele mało malowniczych zdjęć, a ja starając się o pozwolenie na wejście do Renault-Alpine A110 dowiedziałem się, iż nie mam nawet już, co marzyc o takim aucie gdyż mój wzrost dyskwalifikuje mnie, jako kierowcę tego niezwykle urodziwego samochodu o chlubnej przeszłości. Niemniej jednak apetyt na sobotni konkurs elegancji osiągnął poziom maksymalny z uwagi, na jakość i mnogość pojazdów uczestniczących w rajdzie. Corvette C1 sztuk dwie, McLaughlin z 1919r czy też Buick Riviera BoatTail to nie są samochody, które na co dzień widujemy na drogach! W sumie porażających urodą i swoja historia samochodów było grubo ponad 70:) AHA był tez Gullwing, jakiś kurde taki już zupełnie zwyczajny. Bolało mnie jednak, kiedy banda bachorów obskakiwała go jak stary rower Karlik 2 z bagażnikiem, ku olbrzymiej uciesze rodziców niezdających sobie sprawy chyba z tego, że ich pociechy mogą uszkodzić samochód warty 2 000 000zł. Te same stworzenia, omyłkowo zwane dziećmi, zbluzgały Porsche 356 wyzywając je od Ferrari oraz zdeptały próg w niemal stuletnim automobilu! Nie o takie Polskie walczyłem!
W sobotę konkurs elegancji na placu ratuszowym i moje niestety urodziny. 13-tego, przypadek? Nie sądzę!
Moje drobne spóźnienie na rajd zaowocowało rozproszeniem się ekipy i oglądaniem przez kilka minut konkursu elegancji na własną rękę. Potem się poznajdowaliśmy i w strugach deszczu oglądaliśmy dokładniej to, co w czwartkowe popołudnie raczyło nam umknąć. Ludzi było mało z uwagi na deszcz, jednak nawet taka nieliczna grupa potrafi jak się okazuje przeszkadzać i irytować. Pozabijałem znowu kilka, przeszkadzających mi w fotografowaniu, osób w myślach wbijając im parasol koloru zielonego w krtań. Niektórzy, co szczęśliwsi, doświadczali w fantazjach moich dekapitacji przy pomocy zaciśniętej nagle metalowej linki na szyi.
Zachwycające samochody. Szeroki przekrój marek, nadwozi i epok, a także krajów, z których przyjechali do nas uczestnicy. Ten rajd ma szanse na naprawdę świetlaną przyszłość, pod warunkiem, że będzie się rozwijał z roku na rok, a odniosłem wrażenie, że edycja tegoroczna od zeszłorocznej nie miała zbyt wielu ulepszeń.
Szczególne podziękowania śle w kierunku Lee Iacocci, który wpadł na pomysł i zrobił Forda Mustanga. Z całego serca nie lubię tego samochodu. Lubi go natomiast społeczeństwo, do którego mam nadzieje się nie zaliczać, bo wstyd trochę. Zawsze, kiedy pojawia się Mustang, czy to zlot czy też rajd, wokół prawdziwie interesujących samochodów robi się nagle sporo miejsca, które to Pawełek z ekipą chętnie wykorzysta. 99% oglądających biegnie wtedy tratując się nawzajem żeby zobaczyć ten kiepsko wykonany samochód, który w USA ma prawo być kultowym, a w Europie kultowy jest chuj wie czemu… u nas taką estymą należałoby obdarzyć małe samochody typu Fiat 500, czy też wszelkie odmiany pierwszego Mini (z Clubmanem włącznie, ostatnio jaram się tym autem:P)
Przydługi tekst uzupełnię fotografiami oddającymi atmosferę opisanych powyżej wydarzeń. Nie mam ich niestety przy sobie, więc ciesząc się z godzinki urwanej w pracy na pisaniu, a jednocześnie smucąc z powrotu umysłu na fotel dotkliwie gniotący mnie w tyłek, zapraszam do przesunięcia kilka razy scrollem i obejrzenia tego, co w moim uznaniu jest ciekawe, a dodane już dobrych kilka godzin po napisaniu tego tekstu. (UWAGA, będzie nie po kolei)
..jpg)
.jpg)
Urocze, Abarth i Giannini:)
.jpg)
No i fajny:)

McLaughlin z 1919r

Mikrus MR300

Hamulce taśmowe w McLaughlin'ie

O! ten już ginie w moich myślach

Utracone marzenie - Alpine A110

Ten Aston Martin 15/98 pojawił sie w Krakowie i w Bielsku.

Z Messerschmittem TG łatwo pomylić - Felber Autoroller, unikat

Ta Wołga Gaz21 przyjechała na kołach az z Sankt Petersburga!

911 SC RS w barwach wyjątkowo klasycznych:)
.jpg)
Świetne 356 z Krakowa
.jpg)
Opel Kadett
.jpg)
Fiat 128
.jpg)