Wyjeżdżamy z BB razem w 4 osobowym składzie stałym. Po drodze kontemplacja odbywa się w oparach kaszlu, smarku i jeszcze rzygu i polewy krwistej z otworów usznych brakowało. Na miejscu oczywiście jesteśmy za wcześnie ale tym razem to moja wina.
Amok ogarnia towarzyszy Pawła Woooooooo (ile samochodów) oraz Macieja We (źźźźźźź ani nie mów ile samochodów) Po czym zaczęli biegać między pojazdami jak popierdoleni czyli jak zawsze.
Drugi oddział udał się spokojnie napić ( coli ) i poszukać portek. Promocji było dość sporo ludzi na szczęście nie.
Po godzinnym zwiedzaniu sklepów z wszystkim i niczym grupa numer da postanowiła sprawdzić czy grupa zwiadowcza numer jeden jeszcze żyje. Wyszło słońce, i zrobiło się ciepło. Po zostawieniu wierzchniego okrycia w wozie słońce zaszło automatycznie i już tak ciepło nie było.
Samochodów dużo, dużo za dużo. Były perełki były nie perełki i zwykły złom . Jedno jest pewne ludzie bawili się zdecydowanie lepiej niż dzień wcześniej na zlocie w Rabce. W Rabce w sumie tylko zamarzali ;)
I to koniec wyprawy do Sosnowca na zlot samochodów chyba wszelakich. Po drodze dopadła nas nie zgadniecie - budowa drogi numer 1 . Niestety jak sama nazwa nie pokazuje nie znaczy to że droga już jest jak numer jeden. Ktoś z tego stania w korku aż się zapalił.
