Tak to pytanie gnębi każdego. Czy lody są w tatrach i to nie te ręcznie robione metodą tradycyjną . Piękna pogoda na początku października wyraźnie mówi : Bierz dupę w troki plecak i i czekamy na Ciebie. Skoro tak to trza jechać. Prognoza pogodynki mówiła wyraźnie z uśmiechem nienagannym - będzie pięknie. Piątek dodatkowo wykazał się dodatkowym bodźcem jako, że stali wyprawowicze tez już mieli wolny dzień. Niestety w tym miejscu należy zaświecić świeczkę nad umiłowanymi Pawłem Wu. {*} ( zmogła go choroba, i leczy się tylko syropem i strepsilsami prawdopodobnie mając zapalenie już każdego organu odpowiedzialnego za pobieranie powietrza ) Mariusza HA [*] - gdyż też niestety dostał gorączki i nawet jego bujne owłosienie nie pomogło mu w cudzie ozdrowienia oraz za MAriusza Zi Zi [*] gdyż odleciał na wschód niczym bociany do Afryki i odmawiał powrotu . Tak też oto skłąd jedynie 3 osobowy ale to ni znaczy ,że gorszy a jedynie trochę osłabiony. Cel wędrówki bardzo w wersji light . Parking mój umiłowany w długiej drodze nad Morskie Oko i panowie którzy chyba sobie dorabiali w tym dniu gdyż paragonu człowiek nie uświadczył. Poprzez Dolinę 5 Stawów - Świstówkę - Morski Oko a potem się uwidzi.
Szlak jak zwykle zatłoczony, ale do tłumów z wakacji już mu bardzo daleko, przypadkowych turystów spacerowiczów już bardzo mało, a jak już są to raczej idą się nawalić pod staw zwany okiem morza.
Po drodze trochę utrudnień związanych z oblodzeniem szlaku, ale nic na co nie da się zareagować aby się nie wywrócić. Oczywiście na prostej bywa odwrotnie, czujność została osłabiona no i Ach strzeliło tyłkiem w kamień - podobno moja wina kazałem jej iść przodem ; ) Po niespełna 3 godzinach docieramy do schroniska i tam delektujemy się tym jak obiera się ogórka zielonego oraz jak zasmarować ziołem bułkę aby szynka się przykleiła. Łyk herbaty wzmacniającej i ruszamy dalej . Im wyżej tym odkrywa się bardziej urokliwy widok na 3 stawy, oraz na Orlą Perć wraz z Wołoszynem. Oraz na 3 niedźwiadki, które chyba zbierały borówki i grzyby nie robiąc sobie kompletnie nic z bliskości szlaku i ludzi na nim przebywających.
Po zejściu nad Morskie Oko klimat dnia psują 3 wycieczki gimnazjalistów, i cała masa buraków mających wolny piątek. Gdzieś na uboczu dopijamy herbatę i kontemplując nad dalszym ciągiem dnia okazuje się, że chętnie można by gdzieś jeszcze się wybrać. Plan był prosty może Pieniny ? Jak powiedzieli tak zrobili . Niestety czas się skończył, za szybko i ni udało się. Pozostał zamek po drodze ale on również okazał się być zamknięty i pozostał niezdobyty. Drut kolczasty w koło naprawdę brzmi świetnie.
2 godziny po zachodzie słońca powracamy i radujemy się z tego ,że dzień udało się wykorzystać w pełni .
A Pieniny ? Owszem ale w inny dzień a dokładnie wczoraj . ;)


























