Jak ja lubię tą fajną długą Chochołowską

Był piękny poranek, słońce świeciło, bo zwykle świeci, tylko nie przez tą ilość mgły. Był piękny dzień, gdyż było ciemno i nic nie było widać - włącznie ze skrzyżowaniem, które mnie zaskoczyło co skończyło się nagłym sprawdzeniem śliskości jezdni.
Cel wyprawy jak zwykle ściśle sprecyzowany, i jak zwykle im bliżej tym więcej pomysłów, żeby jednak iść na piwo do schroniska, a nie łazić po jakimś "Karakorum".

Po dwóch godzinach powolnej jazdy we mgle, docieramy pod budkę z której wyskakuje obsługa pragnąca banknotu 20 złotowego za pozostawienie pojazdu na klepisku. W tym miejscu należy sobie odpowiedzieć na pytanie, tudzież na zwykłą prawidłowość która pojawia się w umyśle.
20 pln za cały dzień zostawienia samochodu x 30 dni = 600 pln. To chyba jest czynsz za mieszkanie ?  Coś komuś chyba za bardzo interesowność do głowy wpada. I dlaczego podobna opłata na Słowacji wynosi od 2 do 3 Euro  i dlaczego jeszcze kasuje się ludność za wejście za szlaban ?
TO proste wszystko po to żeby utrzymać klimat niedostępności gór, oraz tego żeby czuć luksus ;)

No nic to. Cel naszej podróży to Wołowiec i dalej granią zachodnich tatr. Cały czas idziemy we mgle, czy też chmurze. W schronisku bardzo apetycznie i klimatycznie - jak to stwierdził Paweł - śmierdzi kupą. I to nie chodzi o to że ta masa pseudo wędrowców tam była , po prostu ktoś się za bardzo posrał chyba. Nie siedzimy tam za długo i udajemy się w kierunku Grześ - Rakoń - Wołowiec.

Dzień był bardzo chmurzysty, a góry można rzecz były tak miłe tego dnia, że na godzinę pokazały swe oblicze. Przelewające się chmury przez granie robiły wrażenie, podobnie jak Mariusz który zjechał na butach w stronę widma brokenu ;) 

Jak to ktoś kiedyś gdzieś już napisał - jeśli tego samego dnie podróżujesz Doliną Chochołowska spokojnie zasługujesz na dużą dawkę piwa za to traumatyczne przeżycie. Na końcu doliny - miła staruszka namawiała do zakupu syra - gdyż jak twierdziła nie może iść do domu jeśli go nie sprzeda a brać nie będzie przecież jednego - więc nie wiem czy tam dalej nie stoi.

Bonus - Mariusz rozdeptał delicje na podłodze wozu - które tam dalej są w postaci do składania.