Wrak Race Kraków

Oto nadszedł dzień gdy męczony życiem Paweł Wu mógł coś rozbić , ale czemu pilota?  Na to pytanie odpowiemy sobie w krótkim felietonie o tym jak można sobie uprzyjemnić marazm dnia, wpychając kogoś na opony, lub też stracić widoczność przed przednią szybę na 10 sekund i co za tym idzie nie wjechać w drzewo, konia, słonia czy też w ludziki. I o czym będzie? Ano o niczym.



Po pierwsze należą się podziękowania dla Anety, która była tak miła i udostępniła swój pojazd do tego oto rozwalenia. To miły gest, bo kto by chciał komuś dać swój pewnie ukochany samochód i jeszcze zaufa, że człowiek go nie ukradnie i nie pojedzie gdzie indziej. Dziękujemy raz jeszcze , doceniamy. :)
ps. wolą tez oddać na złom żeby nie jechał bo tak ;  P

Dostając pojazd nie wiedzieliśmy co mamy z nim zrobić, mało środków i mało pomysłów, i jak zawsze mało czasu na wszystko, a jak już on nadchodzi to zapału mało nawet na rzeczy które powinny cieszyć człowieka. Czasem chyba nic nie cieszy, pozostał więc szybki grill, biorąc pod uwagę stres dnia polegający na odkryciu, że własny Mercedes uległ jakiejś magii i skręcał w stronę w którą ja nie chciałem żeby skręcał. Ten oto stan wywołał nagłą potrzeba zakupu płynu w puszkach i do tego jakiegoś czegoś zwanego kiełbasą białą ale czarną. Tak też wraz z Pawłem Wu zasiedliśmy i zaczęliśmy snuć wizję dnia następnego.

Pojazd otrzymał trochę naklejek żubrowych i trochę malunków typu różnego. Kunsz graficzny nie za duży, tak też symulacja krwi była na wozie dość malownicza - głównie kolor i kolor. Na miejscu okazało się ,że pojazd nasz oto startuje z pozycji 9 na 10 pojazdów. Co od razu człowieka stawia na miejscu straconym. Ale nic to gdyż bohatersko przebiliśmy się na pozycję nie wiem którą, bo byłem zajęty zastanawianiem się z kierowcą, ile jeszcze mamy jechać, bo to już nudne a i coś chyba mój fotel przez podłogę chce wylecieć. W pierwszym wyścigu podobno emocje były duże, szczególnie wtedy kiedy coś z czymś się zderzyło a i wtedy kiedy mój kręgosłup się zderzał z fotelem , co czuję do dziś i jutro i jutro też...














Jak widać Żubr też ptak polatać sobie lubi.



 Na końcu już nietypowy zgrzyt, załoga jakaś twierdziła, że to oni są przed naszym bohaterskim Żubrem. Co jest ciekawe gdyż ja też chyba nagle zacząłem twierdzić, że chyba jednak byłem w innym wyścigu. No cóż z zabawy przerodziło się to w ambicjonalne jakieś nic nieznaczące smutne historie. No . Przez to, że udało się dostać do pół finału, trzeba było siedzieć kolejne parę godzin nudów. Ale czas oczekiwania był chyba tylko takim, gdyż nudno to jest dopiero jak się wpada w wir własnych obowiązków codzienności.
Po pierwszym przejeździe uwidoczniły się liczne braki.

 Tutaj widzimy brak paska na dupie albo pasek źle zapięty dodam że to moja dupa.
 Tutaj nastąpił brak braku
 Tu był już brak braku braku czyli brak oleju i płynu chłodniczego oraz innego czegoś bo olej był owszem ale na silniku nie w środku silnika a płyn tez był ale na torze , zresztą tam gdzie znajdował się nasz podnośnik oraz klucz do kół . ...
 tu był brak pokarmu ale dostali kiełbasę i jak widać po minach satysfakcja gwarantowana ; )

 a Tu brak zahamowań ; )

 Brak zahamowań ciąg dalszy - jakoś nie chciał się przyznać że to on tam stał ; P
 U tych osób wystąpiły różne braki. U mnie brak kawy, o Mariusza brak cukru a u Pawła brak umiejętności odczytu czasu gdyż myślał że jest 13 a była 11.
 Marzyciel ; )
 Tutaj był brak miejsca do siedzenia ;)
 i jak zwykle w przerwie mała kontemplacja do puszki której kierowca nie mógł spożyć ; )
 Brak poziomu
oraz brak niektórych elementów ciała ; )
oraz oczywiście brak możliwości otwarcia pokrywy silnika ; )


Dobrze, czas na 2 przejazd, co stanowi o tym że będzie dynamiczny ale krótki . Dlaczego krótki ? Bo niestety rozszczelnił się układ chłodzenia i była to kwestia hmm czasu .

 Jak widać problemy dotyczyły każdej ekipy.




 To jeszcze z przed startu...
 Ostatnie pożegnanie....

 Oraz nutka szaleństwa w oczach  ; )
 Szedł ostro
 Był pierwszy
 
 Skakał
 Driftował
 Aż się wręcz ugotował ;  )
 Na szczęście nie kierowca : )



Na tym zakończyliśmy nasz wyjazd do Krakowa. potem jeszcze tyko błądzenie po Krakowie, w sumie poznanie całego Krakowa. Zaczął padać deszcz i zrobiło się nie przyjemnie zimno. Wszyscy byli już trochę zmęczeni . Chciałem jeszcze do zakonu palladynów nas zapisać ale ale ... next time.

Uwaga !!! Chętnie weźmiemy Twój wóz jeśli masz go złomować !!!! Napisz do nas zadzwoń albo weź coś daj znać ;)



 Było fajnie i fantastycznie - to usiłuje powiedzieć moim kręgom ...