Meeerryyy Killing time ...



Idą święta czas zwariować
Żeby nie napisać na o czegoś przypadkiem . A chyba dało by się podpiąć parę rzeczy na O. Siedzę sobie i czekam na kursantów w biurze, którzy pewnie przyjdą wszyscy na raz żeby zdać się na wolę testów prawa jazdy, tak też wskazywanie pierwszej możliwej godziny dostępności jest bezcelowe, skoro grono wybiera sobie i tak tą ostatnią godzinę – nazwijmy ja godziną stadną. Święta to taki fajny czas, czas zabijania się o masło, mleko, LCD, xboksa. Kiedyś chyba było podobnie tylko, że człowiek zabijał się o chleb, wek, i dwie pomarańczę, czasem banana. Tak też jest lepiej dobrobyt spływa licznie po wszystkim, wraz chyba ze śniegiem który już tez spłynął i Polska to kraj zdecydowanie ciepły. To taki chichot losu, żeby już nikt w lecie nie mówił, że piździ bo się dowie że sobie odkuje zimno w sierpniu na cieple w grudniu .  Oho idzie ktoś przerwa w pisaniu .

No nawet grupowe wtargnięcie do biura okazało się owocne można zjeść przed świąteczną zupę chińską z Vifona o smaku bez smaku. No ale wracając do ducha świąt lub też do ducha zabijania się o wszystko, należy stwierdzić ,że jest dobrze. No bo co, gotować już nie trzeba – catering zrobi, przywiezie. Zakupów nie trzeba Teslo przywiezie. Jedyne co zauważyłem, że trzeba to kupa do sanepidu, tam trzeba niestety osobiście zawieść, czy też osobiście wykonać to nie wiem, ale zapewne tak . Moje pierwsze dobre wspomnienie świąteczne to odległy czas jak dostałem po dupie bo cos tam spadło, oczywiście chwilowy ból, zrekompensowały prezenty o sałatka warzywna mojej mamy . Jakoś zawsze wydawało mi się, że jest wtedy fajnie, w kuchni moc pracy przy posiłkach, żeby zdążyć, gdzieś poukrywane podarki, choinka się prawie spaliła – wszystko to był cudowny klimat świąt, wraz z kotem który zwykł pływać z karpiami co chwilę o psie nie wspomną. Sięgając wstecz, zawsze wszyscy się dziwili że te czekoladowe cukierki na choince już nie są czekoladowe, za to tez było wpierdol świąteczne, i tu już własnie można było się domyślić, że świąteczne wpierdol będzie przyszłościowo się rozwijać w komercyjny przykład zrobienia sobie krzywdy biegnąć w tłumie do sklepu po coś czego zwykle nam nie trzeba. Na drodze chyba panował spokój gdy mój ociec mknął Skodą 105 po babcie mą ukochaną do Żywca, droga przejazdu zawsze trwała niewięcej niż dwadzieścia minut. Teraz dwadzieścia minut to ja szukam samochodu pod sklepem i to nie zawsze mi się zdarza go odszukać. Drugie dwadzieścia minut to stoję w  kolejce i to nie do kasy tylko po koszyk koło kasy , a wszystko po to że mi się ser do tostów skończył. No cóż chcieliśmy kapitalizmu – mamy . Jest komercja świąteczna ? Jest. Jest mordowanie ryb dalej ? Jest. A to jednak są tradycje, które się nie zmienią nigdy . Teraz tylko rybę się morduje na różne sposoby, Na przykład modnie jest rybę udusić w reklamówce w kolejce do zapłaty za rybę, tak jakby nie można było już sobie martwej do wozu zanieść. No ile można się na oglądać w hipermarketach nienawiści pana na dziale rybnym jak te ryby okłada to spokojnie miłosierdzie do zabicia też kogoś w nas wstąpi – pewnie na parkingu jak ktoś komuś zajedzie drogę . Dobrze, że przynajmniej te ryby są już martwe i nie widzą co n tych parkingach się wyprawia . Dalej brnąć temat dobrych wspomnień, to kiedyś jedne święta przyszło nam spędzić u rodziny zza Żywcem. No i fajnie było, zupa była dziwna, reszta też, choinka jakaś wersja mini, a że kazali nam prababcie całować to już nie wspomnę, a czy babcia się chciała z prawnukami całować to nie wiem ale pewnie też jej kazali.
Co więcej śnieg, śnieg, śnieg czyli to białe gówno na które wszyscy bluzgają. A teraz jak drui rok z rzędu śnieg wyjechał za robotą pewnie gdzieś na zachód, każdy by chciał żeby jednak był. Tu się teściowa wywali na podjeździe, tu ojciec dostanie ze śnieżki , sąsiad do rowu wpadnie – wszystko było takie świąteczne, a teraz mamy świąteczne bagno, i za bardzo nie wiadomo czy nie już świąteczna psia kupa.
Nikogo nie ma na razie to chyba mogę spokojnie sobie zrobić kawę i dalej bredzić, co wychodzi mi dość dobrze. Kawa się robi, wiatr wieje, zaraz komuś ktoś …
Miałem nadzieję że na święta mój projekt wraz z kooperantami wypali, ale o tu dużo mówić, trudno jest być przedsiębiorcą w tym kraju, szczególnie przedsiębiorcą, który nie wygrał w lotto żeby mieć wszystko w 4 d a nawet i w 5 d . No cóż jak nie jedno to drugie, ale jest już bliżej niż dalej .
Oho Daniel – przerwa  ; )
Przerwa długa, intensywna , port UESBe się zagrzał i pokazywał wieczność przy czasie kopiowania plików. Wracając do temu produkcji nowego planu i projektu zwanego Reset okazało się, że udało się wsadzić za pomocą Magdy 4 palety do Yarisa – jest wóz jednak pakowny. Tylko że wraz z Magdą już nie udało się nam zmieścić do niego potem – trzeba było zrobić z siebie małe orgiami. Widzieliście kiedyś orgiami prowadzące pojazd ?  świąteczne orgiami w Tojocie wraz z paletami wymarzony prezent . Odnośnie prezentów to też bym coś chciał tym razem, no może nawet nie jedno  . Potrzeba mi trochę normalności, dużo więcej swobody działania i szczypty zrozumienia u innych, do tego sporo ze 3 litry jak nic jasności umysłu i czasu – czasu żeby w tym wszystkim był czas żeby się nim cieszyć i mieć czas żeby żyć. Dziękuje.
Idę coś robić. Nie ma czasu na siedzenie .
A jeszcze chciałem przeprosić za moją dupę, która pokazałem wczoraj wszystkim w Kozach na hali włącznie  z władzą , co prawda nie wiem czy moja dupa mogła być Az tak interesująca wśród występów tak zdolnej młodzieży i dzieciaków, najwidoczniej ktoś się nie skupił na właściwej formie występów tanecznych, a dupą starałem się nie kręcić ;P